Sandy Island Town
-
Nie zastanawiając się nad tym, jakim cudem w ogóle nie odczuwa tej całej nawały ciosów, postanowiła najzwyczajniej w świecie zrobić odważny sus i rzucić się na tego dzieciaka z łapami, by w najlepszym razie go powalić na ziemię i tym samym przerwać działanie jego mocy.
-
Nareszcie! Udało się spacyfikować tego smroda… I w tym momencie łańcuch piekielnego ognia postanowił poddać się działaniu grawitacji do końca i spaść na ziemię, uderzając prosto w płonącą czaszkę Alejandry. Dobre tyle, że przynajmniej nie zluzowało to jej uścisku. Teraz tylko czekać aż przestanie latać pył jak huraganie, żeby zobaczyć wizerunek tego małego gówna.
-
Nie zwracając zbytniej uwagi na oberwanie łańcuchem, oczekuje na opadnięcie pyłu, by móc spojrzeć na szczyla, który sprawił jej i Loganowi tyle kłopotów. Oczywiście nie zamierza się w niego wpatrywać zbyt intensywnie, bo wtedy szansa na przypadkowe Pokutnicze Spojrzenie tylko wzrasta. A, mimo wszystko, na pewno Alejandra nie zamierza sprowadzać na dziecko seans przeżywania wyrzutów sumienia i zadanego bólu zwykłemu dzieciakowi.
-
Kiedy tylko pył opadł, Alejandra zobaczyła coś, czego się zdecydowanie nie spodziewała. Jest to dość znany przeciwnik X-Manów, Mutant Omega Red… Ale w wersji dziecięcej i płaczący tak, że chyba nie szczególnie widzi nawet co się dzieje.
Tymczasem Wolverine wstał, już zregenerowany, ale wciąż zakrwawiony, po czym stanął obok Alejandry i powiedział obojętnie:
-Ta. To jest to co widzisz. Krótka czy długa historia? -
Erine
No to ona zdejmuje piżamę i przebiera się w strój codzienny. Zajęło jej to chwilę, a potem zeszła na dół po schodach, aby sobię zrobić śniadanie na początek (?) dnia. Wręcz się spieszyła, ponieważ brzuch odrazu zaczął jej burczeć. -
Nie…
Bardziej niewiarygodnej rzeczy Alejandra w swoim życou chyba nie mogła przeżyć. A przecież jest nosicielką pradawnego demona wymierzającego karę grzesznikom!
Słysząc obojętny ton Logana, odwróciła się w jego stronę, wciąż prztrzymując zmutowanego dzieciaka-superzłoczyńcę do ziemi, by jednocześnie ponownie zmienić się w swoją oryginalną postać i powiedzieć wielce zdumiona, by nie rzec, zszokowana:
-Wolę krótszą. Serio. -
Alejandra zdecydowanie widziała w swoim życiu naprawdę wiele, ale na liście tych “wielu” rzeczy na pewno nie było zobaczenie jednego z najbezpieczniejszych mutantów w wersji dziecięcej!
Logan westchnął, po czym szybko oraz ponuro odpowiedział:
-Jest taki skurwysyn z innej planety. Nazywa się Mojo i prowadzi kosmiczny program telewizyjny w którym porywa X-Manów, zmienia ich w dzieci i używa jako aktorów w tym czymś. Teraz się przerzucił na naszych przeciwników. Ta. To jest krótka wersja. -
Słysząc ten, wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka, stek wierutnych bzdur, Alejandra nie tylko ucieszyła się z faktu, że nie poprosiła o dłuższą wersję, ale też tak się zadziwiła, że aż gębę rozdziawiła z tego całego wrażenia. Bądź co bądź, na tym świecie dzieje się wiele pojebanych rzeczy, jednak kosmiczny telewizyjny potentat-pedofil porywający X-manów i robiący z nich dzieci to jednak nieco za dużo jak na granicę jej osobistej toleracji dziwności.
Kiedy Logan skończył, jedną ręką złapała infantylną wersję Omega Reda za fraki i podniosła go do góry, zaś drugą złapała się za głowę i rzekła z mieszaniną zdziwienia i zrezygnowania:
-Dobra, ja się więcej nie dopytuję… Tylko mi powiedz, co teraz zrobić z tym szczylem… -
Erine:
Tak właściwie… Nie koniecznie jest to początek dnia. Jest równo południe… A najwidoczniej Erine jest jakaś przeklęta w kwestii rodziców, ponieważ zbudziła się jakieś dwie godziny przed czasem żeby spotkać się z rodzicami przed tym jak pojechali do pracy.
Alejandra:
W tym przypadku Alejandra może się poszczycić tym, że w rekordowym tempie w jej życiu dzieją się pojebane rzeczy. Najpierw zostaje Ghost Riderem, potem biblijny Adam próbuje wykorzystać jej moc dla własnych celów, a teraz… To. Po prostu kurwa to.
Wolverine założył ręce, po czym odpowiedział lekko zdegustowany:
-Mnie się pytasz? To ty tu miałaś mieć podejście dla dzieci. Tak standardowo, to my się napiepszaliśmy, dopóki nie przyszło wsparcie kogoś z nas albo któryś z nas nie padł… Ale… Coś mi nie pozwala rozpłatać tego szmaciarza, kiedy jest dzieckiem. -
@Lego-Gayoda
Erine
Poszła do kuchnii, przechodząc koło rodziców i machając im ręką na powitanie. -
-Co się dziwisz? - szybko odparła - Dzieci nie powinno się krzywdzić, nawet, jeśli to inne wersje tych złych. No nic…
Po tym słowach spokojnie ułożyła małego Reda na ziemi i przy nim przykucnęła.
-Mały, już, spokojnie… - zaczęła spokojnym, kojącym tonem - Już nic się nie dzieje, nie ma powodu płakać… -
@Kaiserowsky // Miałem na myśli, e rodzice już pojechali do pracy
@Woj20000
-Ta… Nie zapominaj tylko, że może i to jest bachor, ale jednak na mocy to nie szczególnie stracił. - odpowiedział Logan, po czym z obrzydzeniem się odwrócił plecami.
Natomiast mały Omega Red mocno się chwycił Alejandry tak, że aż ją zabolało i przez łzy wyjąkał:
-Ja… Ja chcę do domu…
Można usłyszeć obrzydzenie Logana na podstawie samego jego westchnięcia. -
Ajć… Mimo tego wszystkiego, Wolverine ma całkowitą rację. Niby jest dzieckiem, jednak wciąż to złoczyńca, tylko… taki pomniejszy i o prawdopodobnie dziecinnym umyśle, więc Alejandra będzie musiała w kontaktach z nim lawirować między zrozumieniem a sporą dozą ostrożności, by nie zostać z ręką w nocniku.
-Świetnie, lepszej metafory nie mogłam znaleźć - skarciła się w duchu za tą przesiąkniętego ironią losu, po czym próbując odkleić dzieciaka jak najlżej od siebie, jednocześnie mówiąc:
-Spokojnie, zabierzemy cię tam. Tylko uspokój się, bądź grzeczny i, co najważniejsze, słuchaj się mnie i pana Logana, dobrze? -
Erine
No to idzie do kuchnii zrobić sobie śniadanie, ot co. -
Woj:
Tylko że największy problem jest wciąż w tym, jak to odkręcić! Zakładając, że w ogóle się to da odkręcić.! W końcu… Demony demonami, piekło piekłem, ale Alejandra nigdy o zmianie czyjegoś wieku nie słyszała tak w praktyce. Należy mieć nadzieję, że skoro Logan coś wie o tym całym… Mojo. Powinien mieć jakieś doświadczenie w takich sprawach, prawda?
-Dobrze. Dobrze, proszę pani… - odpowiedział, po czym lekko się jej nachylił do ucha i powiedział szeptem - Ale nie chce się słuchać pana Logana… On śmierdzi i chciał mnie skrzywdzić.
Erine:
No cóż, płatki, tak jak standardowo? -
Dodatkowo nie tylko doświadczenie Logana może być w tym pomocne, ale też innych X-menów, których ten cały Mojo jeszcze nie zmienił w dzieci. Ot, choćby takiego profesora Xaviera, który najpewniej posiada na tyle wiedzy, by coś na to zaradzić. Najpewniej…
-No… dobra. Ale tak serio się mnie słuchaj, jasne? - rzuciła zarówno zaskoczonym, jak i stanowczym tonem, gdy powiedział jej o własnych wątach co do Logana na ucho - Tylko tak serio. -
… Najpewniej niestety nie znaczy tego samego co “na pewno”. Zwłaszcza, że o ile Logan powiedział, że rzeczywiście taki problem się pojawił w przeszłości, to Alejandra nie ma pojęcia w jaki sposób go zażegnano. Może też się pojawić problem w postaci niektórych X-Manów nie mających szczególnej ochoty, żeby ich długoterminowi adwersarze wrócili do pełnej sprawności.
-D-Dobrze, będę się pani słuchaj, zrobię wszystko. - odpowiedział, chowając się przed Wolverinem za Alejandrą. Tymczasem Logan uznał, że to dobra pora na zapalenie cygara. -
Jakkolwiek zrozumiała, perspektywa pozostawienia zasługujących na karę złoczyńców w stanie potencjalnie wiecznego (w końcu nie wiadomo, jak to działa) dzieciństwa jest jednak dosyć okrutna i nadzwyczaj niemoralna. Poza tym, mało ma wspólnego ze sprawiedliwością za grzechy, którą oba sama, jako Ghost Rider, wymierza.
Jednak tym będzie martwiła się przyszła Alejandra. Teraźniejszą głowę zawraca,perspektywa niańczenia dzieciaka i słuchania się podstarzałego, zgorzkniałego X-mena.
-Dobra, Logan… Dzieciak będzie się nas, a właściwie to mnie, słuchał. Co teraz? -
Tak właściwie, w tym przypadku może się jeszcze okazać, że określenia “niańczenie” będzie można użyć zarówno w kontekście zmienionego w dziecko Omega Red, jak i gburowatego, uwielbiającego wyroby tytoniowe X-Mena.
Przed chwilą wspomniany mutant odpowiedział Alejandrze:
-Dobre pytanie, koleś. Skoro gówniarz słucha się tylko Ciebie, to chyba będziesz zmuszona zostać w moim domu aż przyleci odebrać od nas nasz mały problem. Zadekowałem się w chacie gdzieś w tych okolicach. Huh, najwyżej będę spać na podłodze. - odpowiedział obojętnie, w międzyczasie puszczając dym z cygara. -
A przypominając sobie chodzące tu i ówdzie plotki o skłonności tego X-mena do zaglądania do przysłowiowego kieliszka, perspektywa niańczenia dwóch chłopa staje się tym bardziej prawdopodobna.
-Brzmi jak plan. - rzuciła, chcąc, aby w głosie pobrzmiewał jej choć cień udawanego zadowolenia - Będę tylko musiała zadzwonić do Johnny’ego i wyjaśnić mu sprawę.