Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-To też racja.
-Z tym twoim pojazdem latającym to masz moje słowo, że jeszcze go odzyskamy.
-Dobrze Lap, rozumiem.
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz.
“Się znalazła dominująca.” -Teraz nic nie może nas rozproszyć, pamiętaj.
-Wiem o tym doskonale.
-Także worek na łeb.
-I już bądźmy cicho.
Nic nie powiedziała, tylko puściła oko.
Trochę bez celu, w końcu ma worek na głowie.
Nieważne, także za nią idzie.
Trudno określić ile jeszcze.
Trudno, więc zdaje się na słuch.
Idą po podłodze z metalu.
Trudno, by szli po drewnie.
Równie dobrze mogli iść po posadzce.
Właśnie… W każdym razie idzie.
Lapis idzie po jej lewej stronie.
Idzie zatem.
Słychać szum kroków innych osób.