Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
-
Po niezbyt wygodnym spaniu o nieokreślonej długości, obudził ją dźwięk stukania metalu o metal.
-
Stanęła wręcz błyskawicznie, by przyszykować się do obrony.
-
-I przed czym ty się zamierzasz bronić? Własnym barbarzyństwem? - spytał się zirytowany Ultron, opierający się o ścianę jej celi od strony drzwi, mając założone ręce. Drzwi jak widać zostały już wstawione na nowo i są otworzone na oścież.
Ból w ręce dokucza już mniej niż wczesnie, ale wciąż nie przeszedł jej całkiem. -
-Czyli rozmowa się udała, jak wnoszę. I jestem już nieufna praktycznie od życia.
-
-Tak. Rozmowa się udała. Dla mnie tak. Dla nich nie. A teraz, wyjdź z tej celi. Nie zwracaj uwagę na odłamki kamieni szlachetnych po drodze. Ja tymczasem jako bardziej użyteczny członek tej drużyny udam się do centrum komunikacyjnego i postaram odszukać informacji o czymś, co może nam się przydać w powrocie tam skąd przybyliśmy.
-
-Nie przeginaj Ultron. Nie znasz ludzkiej psychologii ani tego, co musiałam przejść.
-
-To prawda. Nie znam ludzkiej psychologii i nie zamierzam jej znać. Czy człowiek musi znać psychologię krowy, żeby móc ją wydoić? Nie sądzę. Taki sam mam stosunek do Ciebie. Wyjdź z celi.
-
Wstała zatem i podejrzliwie wyszła z celi, osłaniając rękę.
-
Rzeczywiście - zgodnie z ostrzeżeniami jej wymuszonego towarzysza, na podłodze leżą odłamki różnego rodzaju kamieni szlachetnych. Chyba nie trzeba wyjaśniać, co Ultron zrobił z mieszkańcami tej bazy, kiedy już pozyskał od nich potrzebne informacje.
-
Szczerze, jej to nie wadzi, ma buty wojskowe, ale jednak… Wystarczyłoby ogłuszyć, nie zabijać.
“Ktoś to chyba mówił o strumieniu czasu i jego zmienianiu…” -
Tak, można by ogłuszyć, zamiast zabić … Ale jak to przetłumaczyć maszynie takiej jak Ultron? No nie da się! I właściwie, lepiej nawet tego nie próbować, dla własnego bezpieczeństwa. A właśnie, skoro mowa o ogłuszeniu, to zdecydowanie by się przydało odnaleźć Lapis.
-A teraz idę zrobić coś pożytecznego. Będę tam gdzie mówiłem, że będę, czyli centrum komunikacyjnym. - rzucił obojętnie Ultron, po czym wyszedł z celi tuż po Felice i nie spuszczając z niej wzroku, skierował się jednym z korytarzy do tego centrum. -
-To co ja mam zrobić, hm? - rzuciła sobie pod nosem i rozglądała się tutaj, a osłaniając swoją rękę wzięła jakiś fragment rozbitego klejnotu do przyjrzenia.
-
Hm… Odpowiedzi nie otrzymała, głównie dlatego, że pewnie i tak jej nie chciała, skoro to mówiła pod nosem.
Przy bliższej inspekcji, nawet sam odłamek tego klejnotu, w tym przypadku chyba rubinu, okazał się wręcz nieskazitelny. Nie ma co… Za coś takiego można by dostać niemałe pieniądze. Choć… Trochę dziwnie by się czuła mając świadomość, że sprzedała teoretycznie czyjeś martwe ciało. -
Wystarczy na to patrzeć jak na roboty z wysoce rozwiniętą SI i tyle. Zwlaszcza, skoro chciały ją zmarodować. Wzięła ten rubin i schowała go do kieszeni, no i szła za Ultronem.
-
Tylko w tym wypadku trudno powiedzieć, czy nie występuje pewna linia, bariera, po której przekroczeniu “roboty z wysoce rozwiniętą SI” powinno się zacząć traktować tak jak zwykłych ludzi.
Ultron całkiem ją zignorował, wchodząc błyskawicznie do centrum komunikacyjnego, natychmiast zamykając za sobą drzwi, nawet na nią nie patrząc. -
Nawet nie próbowała za nim wejść. Jeszcze dostanie w twarz za to, że próbowała mu przwszkodzić w jakimś supergeniapnym planie. Ewentualnie sam spierdoli, bo jak sam powiedział, jest bezmózgą małpą. Nigdy nie rozumiał do końca ludzi i nie zrozumie bez ciała, które krwawi, śmieje się, boli i czuje.
-
Niestety. Taki jest los przymusowej towarzyszki megalomaniaka-maszyny, jakim jest Ultron. Choć Felice odnosi wrażenie, że w głowie Ultrona kłębią się podobne myśli o niej, choć dostosowane do jej osoby.
No nic… Chyba nie pozostaje jej wiele więcej, niż poszukać czegoś, czegokolwiek w bazie albo znaleźć swoją wodnogłową znajomą. -
Tak, to będzie dobre rozwiązanie poszukać lapis. W sumie ona jest najbardziej ogarnięta w tym.
-
I przede wszystkim, na pewno nie będzie dyskryminować Felice za bycie organiczną. I już przy okazji, że jej charakter to po prostu do rany przyłóż.
-
Fakt, jest po prostu cudowny. Wręcz wiadomo, co i jak z nią.