Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Jestem stworzona z twardego światła.
-No to może tak. Epilepsja jest o jakby nagle kilka razy dziennie przez parenaście sekund nie mogła utrzymać jednolitej struktury.
-Aha…
-Rozumiesz?
-Rozumiem, ale mnie irytuje to, że marnujemy czas.
-Każda chwila spędzona w doborowym towarzystwie nie jest minutą zmarnowaną.
-Ale ja mam teraz pracować, a nie prowadzić kółko dyskusyjne.
-Przecież pracujesz.
-Nie w taki sposób jak powinnam…
-Wymagające dowództwo, racja? Lapis zrób to, przynieś tamto, posprzątaj tam, zamieć siam i ani dziękuję ani pocałyj mnie, tak?
-Przestań! Po prostu przestań tak do mnie mówić! To wcale tak nie jest, wcale!
-Czyli tak jest.
Lapis usiadła na podłodze i oparła się o ścianę przy polu siłowym. -Zamknij się…
Oparła się o inną ścianę i tylko pofnęła.
Słychać coś, co brzmi jak płacz.
Spojrzała się w tamtą stronę.
To Lapis się rozryczała.
-Ej… Przepraszam.
-Za… Za… mkni…ni…nij się…
-Nie chciałam Cię obrazić.