Westchnął z ulgą, bo nie doszło do eskalacji na coś gorszego.
-Rada na przyszłość: nie bawić się kosmiczną technologią. -powiedział do siebie, po czym znowu pogrążył się w mentalnym samoumartwianiu.
Uznał, że potrzebuje jakiegoś rozluźnienia po tych dwóch ambarasach. Ale zanim udał się do komnaty Diament, posyanowił sie jeszcze dopytać, czy nie byłby jakoś potrzebny tu, przy statku.
Dlatego też ponownie wszedł do sali Niebieskiej Diament. Podszedł do wciąż siedzącej na tronie władczyni i powiedział przyjaźnie:
-Witaj ponownie, Niebieska. Naprawy nadal trwają, dlatego też postanowiłem potowarzyszyć jeszcze Ci przez ten czas. Jest to dla mnie istna przyjemność.
Dewey rozejrzał się uważnie po jej stroju, chłonąc przez chwilę wzrokiem każdy detal jej sukni, po czym odparł:
-Dla mnie jest naprawdę piękny. Co prawda niezbyt zgodny z obowiązującą obecnie Ziemską modą, ale mi się podoba. Pasuje Tobie. I to bardzo.
Niebieska Diament lekko się zarumieniła.
-Dziękuję za komplementy. To naprawdę miło z twojej strony, że dotrzymujesz mi towarzystwa. Brak mojej Perły dobija mnie. Zwłaszcza, że nie ma z nami Różowej…
-Och, rozumiem. -powiedział, widząc jej zasmucenie - Bardzo współczuję. Też wiem, co to znaczy stracić bliskie osoby, z którymi spędzało się tak dużo czasu…