Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“Umm… Też chcę wiedzieć. Urodziłam się dzisiaj.”
-Ale… Jak? I co ja tutaj robię?
“Chciałam nas rozruszać.”
-Ludzie potrzebują czegoś takiego jak sen
“A symbionty potrzebują ruchu. Dlaczego moje potrzeby mają być mniej ważne od twoich?”
-No tak… Jesteś symbuontem… Pete będzie sie musiał nieźle tłumaczyć…
“To w pewnym sensie mój tata. Razem z Toxinem… Hm. Tak w ogóle, Gwen, masz już jakieś plany co do Petera?”
-Jeszcze nie. Dawni mnie tu wyrzuciłaś?
“Pięć minutek temu.”
-A wcześniej co?
“Czekałam aż trochę odpoczniesz.”
Spawdziła, jaka jest pora.
Taka, że spała jakieś 2 godziny.
-Lepiej wracajmy…
“Rozumiem. Wyrażam zgodę.”
-Te, byłam tu pierwsza. - sprawdziła, czy ma sieciosploty.
“Ja tylko mówię.” Owszem, ma je.
Sprawdziła, gdzie dokładnie się znajduje na terenie NYC.
Umm… Jak wcześniej wspomniane, na kominie swojego domu?
A, dobra… -Nie możesz jakoś ze mnie zejść czy coś?