Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
I teraz na łóżko. -Nie mogłabyś… No wiesz, mojego normalnego ubrania?
“Och, mogę! Wystarczyło poprosić, Gwen!” - powiedziała, po czym na ciele Gwen natychmiast pojawiło się codzienne ubranie w jakim była wcześniej.
Zaczęła masować swoje skronie. -TY mi lepiej powiedz, jak ty to robisz…
“Mogłabym zadać to samo pytanie odnośnie twojego chodzenia po ścianach.”
-Ale jak ty… Te ubrania…
“To tylko moja biomasa, Gwenny.”
-Chyba mam gorączkę i mam zwidy…
“Jesteś zdrowa. A jeśli nie, to przecież przyspieszam leczenie i już cię wyleczyłam. Nie masz się czym martwić.”
-Symbioza… Związek dwóch organizmów, gdzie każdy daje jorzyści innemu… Chyba będę się musiala przyzwyczaić do współlokatorki…
“Nie martw się, Gwenuś, będę cichutko jak myszka, nawet mnie nie zauważysz przez większość czasu.”
-Czemu mnie tak zdrabniasz, co?
“Bo chcę żeby Ci było miło.”
-Dobra dobra… Lepiej przestanę do ciebie mówić, bo jeszcze zamkną w psychiatryku…
“Nie musisz do mnie mówić na głos. Słyszę twoje myśli, możemy rozmawiać w ten sposób.”
Facepalm. No to nieźle…
Ciekawe co Red ma jeszcze w zanadrzu?
Oby niczego nadzwyczajnego. Bycie pająkiem, szkoła i jeszcze symbiont… Jej matka ją zatłucze.
“Nie martw się, twoja mama na pewno Ci nic nie zrobi… Chociaż… Skoro dzielę teraz z tobą geny… Nasza mama?”
"Na razie jestem na etapie… Zaraz, pardon?
“Czy teraz twoja mama to nasza mama?”