Teren Obsydianowej Świątyni

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
Steven się zmartwił.
-Czarna, nie rób tego! Nie musisz tego robić! Mogę Cię… Ponieść!-powiedział Steven przestraszony i bez sukcesu spróbował podnieść Czarną za nogę.

[Andreas D.]

korobov

Uśmiechnęła się.
-Steven… Nie masz pojęcia, jak bardzo jesteś podobny do różyczki… Ta sama chęć pomocy… Ale dam sobie radę…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
Steven spojrzał w górę smutny i zdenerwowany.
-Nie! Dam radę, tylko muszę się zebrać w sobie!-dalej próbuje podnieść Czarną.

[Andreas D.]

korobov

Spróbowała podnieść nogę, by jakoś poprawić humor Stevenowi.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
Steven poleciał do góry razem z nogą.
-Łoooooo!

[Andreas D.]

korobov

-I jak Steven?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
-Ale bez oszukiwania!-powiedział lekko zawiedziony Steven.

[Andreas D.]

korobov

Postawiła nogę spowrotem na ziemi uważając na Stevena.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
Steven usiadł na ziemi.
-Ech… Na pewno chcesz iść, Czarna?

[Andreas D.]

korobov

-I będę oglądała awanturę, jak zostanę? Nie, dziękuję.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
-No więc… Co byś chciała zobaczyć najpierw?-spytał Steven niepewnie.

[Andreas D.]

korobov

-Nie wiem… To jest twoje miejsce bycia. Ja nie znam tej okolicy… Ani tej planety.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
-Może chcesz pójść do pączkami?

[Andreas D.]

korobov

-Czy jest to coś jak piekarnia?

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
-Tak, ale sprzedają tam pączki! Najlepsze jedzenie na świecie!-powiedział Steven entuzjastycznie.

[Andreas D.]

korobov

Uśmiechnęła się.
-Zgoda, pójdźmy tam… Obym się zmieściła.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Kor:
Steven prowadzi Czarną Diament do Wielkiego Pączka.

[Andreas D.]

korobov

Idzie za nim.
//Tak sprawdziłem i Półoterj Granat jest nieco wyższej od Różowego Diamentu.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

// Pasuje w sam raz.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

Forsteryt po czasie dopłynął tu, po cichutku by go nie usłyszono. Gdy już jego łódka się zatrzymała to wyłączył ją i, nadal niewidzialny, nasłuchiwał za Jego Perłą. Czas na niespodziankę.