Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Uśmiechnęła się. -Steven… Nie masz pojęcia, jak bardzo jesteś podobny do różyczki… Ta sama chęć pomocy… Ale dam sobie radę…
Kor: Steven spojrzał w górę smutny i zdenerwowany. -Nie! Dam radę, tylko muszę się zebrać w sobie!-dalej próbuje podnieść Czarną.
Spróbowała podnieść nogę, by jakoś poprawić humor Stevenowi.
Kor: Steven poleciał do góry razem z nogą. -Łoooooo!
-I jak Steven?
Kor: -Ale bez oszukiwania!-powiedział lekko zawiedziony Steven.
Postawiła nogę spowrotem na ziemi uważając na Stevena.
Kor: Steven usiadł na ziemi. -Ech… Na pewno chcesz iść, Czarna?
-I będę oglądała awanturę, jak zostanę? Nie, dziękuję.
Kor: -No więc… Co byś chciała zobaczyć najpierw?-spytał Steven niepewnie.
-Nie wiem… To jest twoje miejsce bycia. Ja nie znam tej okolicy… Ani tej planety.
Kor: -Może chcesz pójść do pączkami?
-Czy jest to coś jak piekarnia?
Kor: -Tak, ale sprzedają tam pączki! Najlepsze jedzenie na świecie!-powiedział Steven entuzjastycznie.
Uśmiechnęła się. -Zgoda, pójdźmy tam… Obym się zmieściła.
Kor: Steven prowadzi Czarną Diament do Wielkiego Pączka.
Idzie za nim. //Tak sprawdziłem i Półoterj Granat jest nieco wyższej od Różowego Diamentu.
// Pasuje w sam raz.
Forsteryt po czasie dopłynął tu, po cichutku by go nie usłyszono. Gdy już jego łódka się zatrzymała to wyłączył ją i, nadal niewidzialny, nasłuchiwał za Jego Perłą. Czas na niespodziankę.
Jego Perły nigdzie nie widać. W końcu może stać się niewidzialna.