Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Wybaczam ci to, co mi zrobiłaś. Jeśli myślisz, że cię roztrzaskam to jesteś w błędzie. Dla mnie jesteś ważna…i nie wierć się, proszę.
Perełka bezsilnie opadła i nawet nie płacze. Zachowuje sie jak zwłoki istoty organicznej.
Dalej ją tuli i gładzi ją po włosach.
Perła wciąż udaje martwą.
-Nie udawaj że umarłaś, Perełko. Dobrze wiesz, że jesteś Klejnotem, a nie istotą organiczną.
-Zamknij się…-wyjęczała bez życia Perła.
Milczy. -…przepraszam cię za to wszystko. -rzekł po dłuższej ciszy.
-Spi***alaj…-rzekła od razu.
Łza mu pociekła. Oof.
Nie za bardzo z czego mu miała pocieknąć…
Może i ma roztrzaskane oczy i nie widzi, ale możliwość płakania powinna mu zostać. I kolejna łza.
Bardziej to wygląda jak woda wyciekająca ze szczelin na miejscu oczu, ale można to nazwać plakaniem.
-…przepraszam…-rzekł bardzo cicho. Jeśli Perła się odwróciła by spojrzyć mu w twarz, mogła dokładniej zaobserwować obrażenia oczu. Kolejne łzy ściekały mu po policzkach.
Perła również zaczęła płakać, bezdźwięcznie.
-…jestem marnym Klejnotem…nie?
-Jesteś… Ale… Przeprosiłeś… Ja… Też przepraszam… Chyba…
Nieco bardziej się w nią wtulił. -…dziękuję ci.
Perła milczy.
A Forsteryt teraz siedzi oparty o kamień, z Perełką na udach. Nuci jej kołysankę, by ta nie płakała.
Perła jest chyba za duża na takie rzeczy…