Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Poszukał więc jakiegoś szybu wentylacyjnego.
Widać tylko kamienne korytarze i ściany.
No to poszedł drogą taką samą, jak było. Czy tutaj nie ma żadnej wentyalcji?
Zdecydowanie nie ma… A w każdym razie nie widać.
No to idzie tak samo, jak szedł tutaj.
Z zasady, powinno zadziałać.
I tak idzie.
Na przód.
No naprzód.
Powinien za chwilę dotrzeć na miejsce.
Więc idzie i idzie i idzie…
I idzie, idzie, idzie…
Idzie i idzie… Kieruje się zapachem kuchni.
Tak, to dobry plan.
No to idzie skierując się tym.
Doszedł do masywnych drzwi, które rozpoczęły wcześniej wędrówkę.
No to je mija (Otwiera czy coś) i idzie dalej.
Po chwili wędrówki, Vergis był już ponownie na terenie rezydencji taty.
To teraz do kuchni.
Na miejscu, nie słychać ze środka już żadnych odgłosów.