-Najpierw skoczyła z Jabłoni, w bańce, lekko się posprzeczaliśmy, potem rozmowa na temat kangurów, prawie mi złamała wszystkie kości, zsczęła płakąć, by ją nieco oswobodzić łaskotałem ją i… Teraz nie reaguje.
-Ech… Nie obwiniaj się za to, jak coś. Czasami jej się zdarza tak zdarza. Mam ją trochę ochrzanić za brak odpowiedzialności, czy sobie i jej darować to wszystko?
-Jak uważasz, mała marmoladko jedna ty. - powiedziała Biała Pani z droczącym się uśmiechem, a następnie zabrała swoją córkę od Vergisa i zaczęła ją głaskać po klejnocie.
-No cóż, marmoladko, niektórzy najpierw przychodzą na świat i poruszają się na czterech kończynach, a dopiero potem uczą się chodzić na dwóch. Zwłaszcza ssaki.