Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A Czerwonek dalej mknie przez sad ze swoim dzieckiem na plecach. Wychowywanie potomków faktycznie jest dobrym sposobem na nauczenie się samemu emocji.
Bardzo dziwne.
Killer: Nie tylko dobrym sposobem, ale także bardzo przyjemnym sposobem! Kor: Lepiej na razie nie opuszczać willi, prawda?
Najlepiej nie, aż się wszystko nie uspokoi.
Racja. Dalej z nią biegnie. -I jak tam na górze?
Kor: Zakładając, że się uspokoi. Killer: -SUUUPEEER! - wykrzyczała wesoło.
-To świetnie! -odparł, biegnąc dalej przez tereny.
Killer: Już widać Białą na horyzoncie.
Co racja, to racja.
Nieco zwolnił, teraz truchtając do niej.
Kor: Jak na razie tata zaczyna się powoli budzić. Killer: Biała się uśmiecha wesoło do Czerwonej i Szarej.
-Chcesz iść do cioci? -powiedział do Szarej, idąc już normalnie.
Killer: -Tak, chcę jej pokazać pelerynkę, a potem do ciebie wrócić! - odpowiedziała wesoło.
Stanął i puścił ją, by ta mogła do niej pójść.
Sobie więc leży.
Killer: Szara pobiegła do Białej i zaczęła z nią energicznie rozmawiać z dużą ilości gestów od Szarej. Kor: -Śpisz? - spytał się tata.
A on się oparł o swoją broń przyzwaną, którą jest maczugo-buławo-młot i patrzył na to.
-Niedawno się obudziłem…
Killer: Najwidoczniej Białej się podoba pelerynka. Albo że Czerwony dał Szarej pelerynkę. Albo oba na raz. Kor: -W porządku. Chcesz leżeć, czy spróbujesz chodzić?
-Spróbuję.