Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Jeszcze jeden.
Kor: I tu się nie udało. Na szczęście w pobliżu była ściana, o którą Vergis mógł się oprzeć.
Prychnął jnicm rłzcona kotka.
// Prychnął jak zezłoszczona kotka? // Tata zachichotał. -Prychnęłaś jak kociak.
//Rozzłoszczona, ale to się zgadza. -PrzychnĄłeś.
-Um… No co? Wyglądasz jak dziewczyna to mówię do Ciebie jak do dziewczyny.
-Ale jestem… W sumie nie wiem, kim jestem.
Kor: -Powiedzmy, że tymczasowo jesteś moją córką.
-Um… Ale przecież jestem synem.
Kor: -Tymczasowo córką.
-Dobrze dobrze…
Kor: Tata się uśmiechnął.
I teraz spróbował spowrotem.
O, udało się samodzielnie nawet
Spróbował się rozciągnąć jakoś nogami.
A dokładniej?
Prostująć jedną nogę, stawiając ją w bok i jakby próbując stanąć na drugiej.
O, to się nawet udało.
Spróbował podnieść nogę najwyżej, jak mógł.
Podniósł na wysokość mniej więcej taką, że noga jest prostopadła do tułowia. Tata się odwrócił plecami.