Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
A on zaczął mruczeć.
Prawie jak Dewey, tylko nieorganiczny uwu
Kor: -A może byś kiedyś poszedł z Różową zjeść na mieście? Mroczny: O, to jest dobre porównanie!
Pokiwał ochoczo głową. I chyba można było zauważyć pasemko blond włosów na jego głowce.
Głupie mendy uwu
Kor: Słodziak. -Mogę wam nawet postawić. Mroczny: Spinel przynajmniej da się kochać uwu
Delikatnie przechylił łepek na prawo.
Urocza menda do kochania uwu
Kor: -No… Do kupowania potrzebujesz pieniędzy. Mroczny: Nie to co ten je**ny sku*wysyn Dewey
-Po prostu słucham. - i się tak odwrócił, by leżeć na plecach.
Kij mu w oko uwu
Kor: -Och, w porządku. Pogłaskać cię trochę, mały? Mroczny: I we wszystko inne uwu
-A niby po co siętak ustawiłem?
Najlepiej na głębokość sześciu cali.
Kor: -No jasne, słodziaku… - odpowiedział rozczulony, a następnie zaczął pieścić Vergisa po brzuszku. Mroczny: Dwudziestu metrów.
Z kolcami.
A on isę lekko śmieje.
Mroczny: Święte słowa! Kor: Tata kontynuuje. -Aww, jesteś słodszy od cukru!
I chwycił przednimi łapami jego dłoń.
Jeszcze jak! UwU