Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Poszła do najbliższej piekarni
Kor: Różowa go powstrzymała. -Nie chce, Vergis. Nie jestem w humorze… Mroczny: // Ale ona już jest w piekarni ;-;
Położył się spowrotem na jej kolanach i spojrzał jej w oczy.
Kor: Różowa pokryjomu płacze.
Zaczął ocierać ogonem jej oczy. -Nie płacz różowa, proszę.
Kor: -Ja na to zasługuje…
-Nie zasługujesz. Nie zasługujesz.
Kor: -Vergis, zasługuje… Zawiodłam moją mamusię nie pierwszy raz, naraziłam naszą przyjaźń i w dodatku przyprawiam ci zmartwień…
-Nic nie naraziłaś. I nie przyprawiasz. Po prostu się o ciebie martwię z natury.
Kor: Różowa go przytuliła w pasie.
Zamruczał tylko, a sam znowu położył łepek na jej ramieniu.
-Myślisz, że mama nie przestanie mnie kochać?
-Nie przestanie. A jeśli tak, to jest złą matką.
-A moja mama jest dobra… Dzięki Vergis…
-A w razie czego… U nas zawsze będziesz mile widziana.
Różowa przytuliła do siebie łepek Vergisa.
Zaczął mruczeć i przymknął oczy.
-Vergis, nie śpij… Pamiętaj, Alex…
-Nie śpię. Jest mi tylko dobrze.
-Mi też jest dobrze… Trochę…