Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie zasługujesz. Nie zasługujesz.
Kor: -Vergis, zasługuje… Zawiodłam moją mamusię nie pierwszy raz, naraziłam naszą przyjaźń i w dodatku przyprawiam ci zmartwień…
-Nic nie naraziłaś. I nie przyprawiasz. Po prostu się o ciebie martwię z natury.
Kor: Różowa go przytuliła w pasie.
Zamruczał tylko, a sam znowu położył łepek na jej ramieniu.
-Myślisz, że mama nie przestanie mnie kochać?
-Nie przestanie. A jeśli tak, to jest złą matką.
-A moja mama jest dobra… Dzięki Vergis…
-A w razie czego… U nas zawsze będziesz mile widziana.
Różowa przytuliła do siebie łepek Vergisa.
Zaczął mruczeć i przymknął oczy.
-Vergis, nie śpij… Pamiętaj, Alex…
-Nie śpię. Jest mi tylko dobrze.
-Mi też jest dobrze… Trochę…
Dalej tak się przytula.
-Myślisz, że mama długo będzie na mnie zła?
-Nie wiem… Ale podobno to już trzeci taki przypadek tutaj z jej udziałem.
-Słucham?
-Pierwszy raz z Niebieską i Żółtą… Drugi raz za twojej starszej siostry… A ty jesteś trzecia.
-Um… Niebieska i Żółta to też moje siostry, jak coś…