Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Przynajmniej jest ciepło i przytulnie, tyle dobrego.
Ale dalej drepcze. Co jak co, ale musi tam szybko dotrzeć.
Inaczej tatuś będzie zły przez nieposłuszeństwo swojego dziecka.
Drepcze tam wyraźnie szybciej.
To chyba już zaraz gdzieś tutaj, bo daje starym papierem.
Hmmm… Słodki zapach. Wyjrzał przez wyjście systemu na zewnątrz. Nie chce się pomylić.
Ujrzał liczne eksponaty. Głównie jakieś dziwne metalowe kuj kuj i stare dokumenty.
No to chyba tu. Rzuciła na siebie niewidzialność i udał się z szybu na miejsce.
W rogu stoi tatuś i patrzy znacząco na swojego dzieciaka, ze złośliwym uśmiechem na ustach.
Podszedł do niego i ugryzł mniej-więcej w miejscu, gdzie ma palucha.
Tate się zaśmiał i podniósł rękę. -No, jesteś.
Mina w stylu “A śniadaniw to mi mogłeś zostawić”.
-Nie marudź, Thor by mnie chyba zamknął w klatce z wężem plującym kwasem nad moją głową, gdyby się dowiedział, że znowu TO zrobiłem.
Mina mówiąca, po kiego chciał tutaj?
-No dobra, dobra, już mówię o co chodzi. Słuchasz?
Kiwnęło głową na tak.
-No to dobra. Przyniesiesz mi jeden, mały kawałek Mjölnira… To znaczy tego śmiesznego młotka, ale tak, żeby nikt Cię nie zauważył. Rozumiesz, mały?
Kiwnęło na tak. Ale w taki dziwny sposób, jakby mówiąc “Xo ty planujesz?”
-Zamierzam… Sam zobaczysz co planuję. Będę miał ubaw jak ta lala, a Thor się chyba zesra ze złości.
Otworzył paszczkę i udał się do szybu. Będzie to miało złe konsekwencje.