Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Podszedł do niego i ugryzł mniej-więcej w miejscu, gdzie ma palucha.
Tate się zaśmiał i podniósł rękę. -No, jesteś.
Mina w stylu “A śniadaniw to mi mogłeś zostawić”.
-Nie marudź, Thor by mnie chyba zamknął w klatce z wężem plującym kwasem nad moją głową, gdyby się dowiedział, że znowu TO zrobiłem.
Mina mówiąca, po kiego chciał tutaj?
-No dobra, dobra, już mówię o co chodzi. Słuchasz?
Kiwnęło głową na tak.
-No to dobra. Przyniesiesz mi jeden, mały kawałek Mjölnira… To znaczy tego śmiesznego młotka, ale tak, żeby nikt Cię nie zauważył. Rozumiesz, mały?
Kiwnęło na tak. Ale w taki dziwny sposób, jakby mówiąc “Xo ty planujesz?”
-Zamierzam… Sam zobaczysz co planuję. Będę miał ubaw jak ta lala, a Thor się chyba zesra ze złości.
Otworzył paszczkę i udał się do szybu. Będzie to miało złe konsekwencje.
Cokolwiek chce zrobić tatuś, to jest akurat pewne.
Teraz tylko dotrzeć do tego Młota… Oj, to będzie złe i to bardzo.
Z punktu widzenia tatusia, raczej dobre.
No nic… Szuka tego młotka.
Pewnie jest w jakiejś wyjątkowo dużej gablocie. Pewnie.
No to szuka takowych gablot. Okruchy, okruchy… Ale idąc wentylacją.
A ciekawe, co tatuś zamierza zrobić z tym kawałkiem młota, który dostanie?
No właśnie ciekawe… O ile to jego tatuś… Mniejsza, dalej szuka tej gablotki.
Jak na razie nie widać niczego, co by mogło być TĄ gablotką.