Nowy Asgard
- 
 Historyjka HistoryjkaMirabell No to ten, nadal stoi i czeka na polecenia. Peach No i? Nie może go nigdzie nie być nosz. 
 Peach więc łazi po okolicy i go szuka.**Sigyn ** Wzięła nóż i widelec, po czym wróciła do stołu. Posmarowała chleb odrobiną masła, wróciła odłożyć je do kuchni i znów podeszła do stołu, przy którym usiadła i za pomocą widelca zaczęła jeść tą swoją jajecznicę, zagryzając chlebem z masłem. 
- 
 Andrzej_Duda Andrzej_DudaVergis: 
 To też jest opcja. Tak zatem się stało.
 Czarna:
 -Po prostu nie szperaj. Moja siostra nie ma ochoty na rozmowę z nikim.
 Peach:
 No i… No i nic! Puste korytarze.
 Sigyn:
 Nie jest to może jakiś posiłek Bogini jaką jest praktycznie rzecz biorąc Sigyn, ale mimo wszystko, udało jej się przynajmniej najeść.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Historyjka Historyjka**Peach ** No to zaczął podsłuchiwać pod kolejnymi drzwiami, może gdzieś usłyszy głos tego faceta. Zawracanie gitary z tym całym “dotrzymywaniem mu towarzystwa”. Mirabell - Ładnie tu - uśmiechnęła się nieśmiało.
 Sigyn Odwiedziłaby narzeczonego, ale… na samą myśl robiło jej się gorąco i czuła jak coś jej się skręca w żołądku. Zawsze tonęła gdy napotkała jego spojrzenie i chociaż z jednej strony to było takie cudowne, z drugiej zawsze wychodziła wtedy na idiotkę, nie umiała pozbierać słów i ostatecznie wracała potem do siebie z poczuciem, że została odrzucona w taki sposób, że nie może się nawet o to obrazić, bo w gruncie rzeczy nigdy nie została potraktowana źle. Raczej jak młodsza siostra, której się nie bierze na poważnie… a to także bolało. Może lepiej poczyta jakąś książkę, Edgar Allan Poe nigdy jej nie zsisterzonuje. 
- 
 Andrzej_Duda Andrzej_DudaCzarna: 
 Loki niepewnie włożył całą rękę do środka Klejnota Czarnej i zaczął energicznie grzebać.
 Vergis:
 No cóż… Niewiele się zmieniło od jego wizyty z Różową.
 Peach:
 Tak w sumie… Może dać sobie spokój? Skoro on sam nie chce tego, to nie warto się męczyć.
 Sigyn:
 Racja… Jeśli na obecną chwilę Sigyn miałaby coś otrzymać po wizycie u narzeczonego, co w ostateczności i najwyżej zawroty głowy oraz zepsute samopoczucie do końca dnia. Może i pisarz nie zlittlesisterzonuje… Ale na pewno potrafi zadowolić!
 

