Nowy Asgard
-
Poszedł za nią. To, że jest zły, nie znaczy, że ją zostawi.
-
Hela szybko się odwróciła na pięcie, po czym słabo tupnęła. Przed Vergisem wyrosła seria małych, czarno-zielonych kolców, które i tak po chwili się pokruszyły. Widocznie to sfrustrowało Helę jeszcze bardziej, bo znowu zaczęła iść przed siebie, teraz kulejąc coraz bardziej z każdą chwilę.
-
Nachylił się, po czym wziął fragment jednego kolca, a potem już w dalszej odległości za ciocią tupta.
-
Hela zatrzymała się na chwilę, a następnie zacisnęła mocno pięści, by następnie puścić dłonie luźno.
-Zostaw mnie. Potrzebuję spokoju. - powiedziała tak spokojnie jak potrafiła, zerkając przez ramię surowym wzrokiem na swojego przybranego bratanka. -
-Będę w pobliżu, jeżeli coś będzie się działo, albo ktoś przyjdzie ze straży.
-
Hela bez ani jednego słowa więcej poszła swoją drogą, wyczerpując swój limit słów.
-
Skinął tylko głową i szedł za nią w bezpiecznej odległości, jednoczesnie obserwując to, co się stało. Kto to był?
-
To bardzo dobre pytanie. Kim oni do jasnej anielki byli? Na całe nieszczęście, bez spytania się kogoś o to, Vergis sam się raczej nie domyśli. Ciocia i wujek Thor są niedostępni… Więc może tata będzie mieć jakieś wyjaśnienia? Przydałoby się go znaleźć i przy okazji sprawdzić, czy jemu też się nie oberwało.
-
Tak, ale gdzie on możę być. Zaciągnął się mocno, może to jakoś pomożo. Ewentualnie spyta się wujka Heimdalla… Ale gdzie jest Białą i Różowa? Zaczął się za nimi rozglądać i też lekko wąchać.
-
Hmmm… Różowa znajduje się gdzieś w kierunku pałacu… A Biała jest jakieś 100 metrów na południe, czyli jeszcze w sadzie. Biała jest zdecydowanie bliżej Vergisa.
-
Zatem idzie tam, gdzie jest biała. Co tu się stąło, może ona wie? Raczej na pewno wie, jenak ma największe doświadczenie w tego tyu wypadkach, a to może pomóc. Tylko jakim cudem to sie wszystko wydarzyło? Jakim cudem magia nie zadziałała? I czemu on chciał wszystich zabić, mówiąc od prymitywów. To jest Asgard, jedno z bardziej rozwiniętych miejsc we Wszechświecie! Co on sobie myślał, nadęty, niebieski.
-Laający na czymś, niebieski hełmofon Stek bliżej niezrozumiałych słów -
Jeśli ktoś zna odpowiedzi na te wszystkie pytania dotyczącego niebieskiego cudaka-hełmofona, musi być to Biała. Tym bardziej, że tamten dziwak mówił coś o jej siostrze! A to już wręcz zobowiązuje do powiedzenia pani Białej wszystkiego.
Dzięki dość dobrym zmysłom, a także czemuś w rodzaju słabego wewnętrznego przeczucia co do jej lokacji, po chwili znalazła się w zasięgu jego spojrzenia. Jest to już zieleńsza część sadu. Biała siedzi na błyszczącym, wypolerowanym pniu z drzewa, które najwidoczniej przed chwilą sama ścięła, gdyż tuż obok leży dość spora jabłoń, nawet z dorodnymi owocami. Patrzy się w dół z dość specyficznym wyrazem twarzy, jakby zastanawiała się nad jakąś bardzo poważną sprawą. Jednej ręki używa do podpierania się swoją włócznią, a drugiej do opierania swojego podbródka. -
Westchął tylko, musiała ścinać to drzewo? Jest tu tyle kamienia i ziemi, że spokojnie mogłaby wykonać swój własny tron z czegokolwiek innego. Dodatkowo jabłoń, jedno z ulubionych drzew mamy… Ale, co poradzić, raczej nikt jej nie skrzyczy, a przynajmniej nie mama. Westchnął tylko, po cym zbliżył się do niej i zawiadomił się.
-Przepraszam najmocniej. - powiedział, lekko się kłaniając, w sumie sam nie wie, czemu to robić, ot, nagle to zrobił- Jednak… Mam do przekazania pani dwie, w sumie trzy wiadomości. Od której zacząć? - spytałsię powaznym tonem, po czym spojrzał się na Białą. -
Niezbadane są ścieżki kosmicznej pani imperator. Być może tak bardzo poczuła potrzebę usadowienia się gdzieś, że nawet nie pomyślała o mniej szkodliwych dla piękności otoczenia alternatywach dla pniaka. Przynajmniej łatwiej będzie zebrać jabłka…
Przez chwilę spojrzała się na Vergisa tym zadumanym spojrzeniem z nutą przygnębienia i już chciała coś powiedzieć, lecz nagle w mgnieniu oka uśmiechnęła się szeroko. Nie jest to jednakże zbyt przyjemny uśmiech. Bardziej jakby ktoś sobie naciągnął usta dwoma spinaczami do prania, żeby wyglądać na szczęśliwego.
-Och, witaj Vergis! Zacznij od tej, która wydaje ci się najważniejsza. - odpowiedziała wręcz podejrzanie przesłodzonym głosem, nie zmieniając swojej dość poważnej postury. -
Wzdrygnał się, żę aż dreszcze przeszły mu po całym ciele, a łuski i włosystanęły na baczność. I jeszcze to słodzenie w głosie… Jeszcze chwila, a ten miód zasklepi mu uszy. Nieważne. Poprawił swoje stanie.
-Jeśli mogę, proszę nie uśmiechać tak, że mam ochotę uciec do jaskini i nie wychodzić przez jakiś czas. A co do wiadomości… Przed chwilą był tu jeden taki niebieski fioletowym hełmofonie, przy którym cała przestrzeń i… Czas chyba też dostawały, jak to się mówi… Świra,czy to mocniejszego… Załóżmy że świra, a takze wygląda na to, że szukał pani siostry. Mówił coś o prymitywach, żałosnych robakach jak mi prawie zmiażdżył gardło… -
-Och… Rozumiem. - odpowiedziała tracąc słodkość w głosie, razem z uśmiechem. Rzekła już poważniejszym i trochę obojętnym tonem głosu, wgapiając się w ziemię jak wcześniej - Rozumiem. Poradzi sobie. Radziła sobie z gorszymi rzeczami. Bywało gorzej. Coś jeszcze chciałeś mi powiedzieć, Vergis? - a następnie odwróciła od niego głowę, bardziej jakby nie chciała by na nią patrzył, niż jakby nie chciała na niego patrzeć.
-
No cóż… Na pewno nie spodziewał się takiej reakcji, a na pweno nie od niej. Z całą oewnością jednak czuje, że coś jest niehalo, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie jego spotkanie.
-A także mam pytanie… Jakie relacje łączyły panią z Ciocią? Oraz… Co chyba ważniejsze… Kto to na brodę Dziadka był?! Gdzie nie stanął, tam ziemia się wyjaławiaja,a rośliny kamieniały! -
Czy się to Białej podoba, czy nie, trzeba będzie bliżej obadać tą sprawę.
-Ech… Mogę Ci to opowiedzieć, Vergis, jeśli tak bardzo chcesz. Rozsiądź się wygodnie, ponieważ to raczej dłuższe historie. -
Usiadł zatem po Jotunsku (na nasze tureckie) i spojrzał się na Biała, a ogon położył koło siebie.
-Bardzo bym prosił. -
-Cóż… Pozwól mi zacząć od odpowiedzenia na twoje drugie pytanie. Precyzyjnie mówiąc, to nie wspomniany przez ciebie władca czasu sprawiał, że ziemia się wyjawiała, lecz jego towarzysz. Właśnie o nim zamierzam ci opowiedzieć. A zatem. - rzekła spokojnym, lecz zmęczonym tonem, po czym puknęła w swój klejnot opuszkiem palca wskazującego, przez co ten zaczął świecić.
Z pobliskiej sadzawki uniosło się trochę wody, która już po chwili była parą wodną, która lekko załaskotała Vergisa, gdy go otoczyła. Następnie uniosły się małe grudki piachu, by w mgnieniu oka za sprawą promienia z palca Diamentu przemienić się w pięknie wypolerowane kulki ze szkła. Na samym końcu pstryknęła palcami, co poskutkowało skupieniem się promieni słonecznych w owych szkiełkach.
-Całe eony temu, planeta znana jako Midgaard była spowita wyłącznie mrokiem. Tak było aż do chwili, gdy… - zaczęła narrację, po czym kryształy wystrzeliły promienie światła niczym przepuszczone przez pryzmat, tworząc ruchome obrazy dwóch postaci lewitujących nad czarnym lądem. Jedna z nich to kobieta, a drugi to mężczyzna. Biała zaczęła kontynuować narrację - Izanami, znana też jako matka Gaja, w towarzystwie młodego Amatsu-Kami Izanagi zjawili się tam. Ten świat był opanowany przez pradawną siłę, znaną obecnie pod imionami takimi jak Amatsu-Mikaboshi, czy też Król Chaosu. To on spowijał Midgaard w ponurej nicości. Aż do momentu gdy… - wtedy właśnie dwie postacie wyświetlane przez Białą skoczyły w powietrze, trzymając razem włócznię, którą po chwili cisnęły w mroczny ląd, sprawiając, że pokrył się błękitem i zielenią - … Wspomniana przeze mnie para cisnęła w Midgaard włócznią, tworząc wyspę obecnie znaną tam jako Japonia. Izanami, czy też matka Gaja, zaczęła zasiedlać świat śmiertelników żywymi istotami, podczas gdy Amatsu-Mikaboshi… - przed Vergisem zjawiła się górująca kilkanaście metrów nad ziemią czarna postać z długimi szponami, rozkładająca je szeroko na boki. Nagle zaczął jakby rozsypywać się w powietrzu, aż nie został po nim nawet ślad - … Został wygnany do nicości, jako że całe jego królestwo zostało unicestwione. Teraz, dzięki temu, co wiesz, potrafisz się chyba domyśleć, że wspomniany przez ciebie pan czasu w jakiś sposób zdobył wsparcie Króla Chaosu. W jaki sposób? To pozostaje nawet dla mnie enigmą. Ale mogę Ci również powiedzieć, że są to sprawy dla zdecydowanie starszych od Ciebie. - na koniec opowieści chmurka wilgoci opadła na ziemię, wsiąkając w nią, a kulki ze szkła upadły przed Vergisem.