Nowy Asgard
-
Vergis:
-Cóż, nie mogę tego wykluczyć. Jeśli mam być szczera, moja siostra mogła równie dobrze zostać galaktycznym ludobójcą i zacząć podróżować w czasie, żeby zabić swoich wrogów tuż po ich narodzinach. Już dawno straciłam nadzieję na pojęcie jej całości. Więc… Prosiłabym, abyś przy ewentualnym spotkaniu jej, bardzo uważał. I tak. Gaja jest babcią Zeusa, obecnego króla Olimpu, a Midgaard jest światem na środku drzewa życia. Bystre z ciebie dziecko, wiesz? - odparła mu Biała, kończąc wypowiedź lekkim, zmęczonym uśmiechem i kładąc dłoń na jego głowie, by następnie szybko ją zabrać i dodać ponownie nostalgicznym tonem - Dalej chcesz usłyszeć o relacjach moich z twoją ciotką?
Lady Nightmare:
-Mhm. Rozumiem. Jestem jednakże ciekawe, azaliż masz zamiar wykorzystać Element Magii w jakiś specyficzny sposób, tudzież jedynie zabezpieczyć owy Element, po wydostaniu się z mojego świata. - odparł jej wciąż zaciekawionym, wkraczając do środka jaskini, gdzie Lady aż przeszły ciarki po plecach. To miejsce kipi magią tak bardzo, że gdyby było jej trochę więcej, Lady by mogła ją dosłownie widzieć jak mgłę. -
Kiwnął tylko głową i po chwili spojrzał się na białą.
-Proszę pani, co się pani stało? Poza tym jestem najmniejszy z rodziny, więc muszę czymś innym nadrabiać. -
- Najpierw planuję się z nią pogodzić, jednak zachowując przy sobie Element, by móc się przed nią obronić, gdyby ta jednak odkryła pokłady swojej złości w moją stronę, które dusi już tak długo, karmione żalem i strachem… Później, zależnie od tego, jak mnie potraktuję, planuję zabezpieczyć Element i jego Siostry, by nie mogła nimi już nikogo skrzywdzić, ani pośrednio wywołać przeplatanie się Wymiarów.
-
Vergis:
-A co to w ogóle za pytanie? Co mi się miało stać? Nic mi się nie stało! - odparła, jakby wyjątkowo mocno do siebie wzięła słowa Vergisa.Lady:
-Ach, doprawdy, twe cele brzmią wybitnie szlachetnie. Chowam szczerą nadzieję, iż spełnisz je co do słowa. - odparł Thor, po czym najwidoczniej doszedł na miejsce razem ze swoją towarzyszką. Stanęli przed jakąś kamienną ścianę, na której są wymalowane nieznane Lady znaki. Władca Asgardu położył na niej dłonie, a nagle w kamieniu pojawiło się przejście do czegoś, co wygląda jak bardzo obszerny loch. Odinson wszedł tam, pokazując Nigthmare, by szła za nim. -
- zamiary, zamiarami, najważniejsze to, jak przebiegnie ich wykonanie. - odpowiedziała Lady, przyglądając się pomieszczeniu, do którego prowadził ją młody bóg. Zatrzymała się w progu i postarała się zajrzeć jak najgłębiej, oceniając, czy pomieszczenie to warte jest jej obecności i zawodu z tym związanym.
- jaki jest następny punkt programu, mój drogi? - zapytała z lekkim przekąsem, dłonią powoli przejeżdżając po delikatnie wilgotnym kamieniu lochu. Nawet jeśli to loch, to wyjątkowo gusyaowny, jak dla ludzi. Chociaż i tak we własnym pałacu widziała o wiele ładniejszy i lepiej prezentujący się. -
Skwitował dość głośny krzyk Białej lekko wycierając ucho z bezgłośnym ał, jakby sygnalizując, że lekko przesadziła.
-Przepraszam… Po prostu ma Pani ton głosu jak Loki w czasie, który nazywam “To ja przemyślę swoje życie i zastanowię się nad przyszłością”, a zwykle robi to po czymś dziwnym… Złym… Jak zwał tak zwał. -
Vergis:
Biała przez chwilę przekrzywiła swój wyraz twarzy, jakby to co powiedział młody smok nieco ją zatkało. Nie zajęło jej to długo, ponieważ jakieś sekund później wstała, dumnie się obróciła na swojej pięcie, powiewając przy tym białym od zewnątrz, a kosmicznym od środka płaszczem, podeszła z drugiej strony pniaka, a następnie z idealną symetrią na nim usiadła, tym razem odwrócona plecami do Vergisa.Lady:
-A zatem bądź pozdrowiona, Lady, gdyż dostąpiłaś zaszczytu wstąpienia w gmach lochu asgardyjskiego. Azaliż pozwolisz, jakobym sekretem zachował następny punkt wędrówki naszej? Proszę łaskawie jedynie, abyś zstąpiła do wnętrza komnaty, podążając za mną, jakowoż jest to miejsce dla nieobytych zabójcze. - odparł Władca Burzy, krocząc już dalej wgłąb lochu, a także nieznacznie się uśmiechając i gestem dłoni pokazując Lady Nightmare, aby podążała tuż za nim. -
Nie za bardzo zrozumiał,o co jejdokładnie chodziło, ale niemalże zaraz znalazł się po drugiejstronie patrząc na biała z lekko przekrzywionym łbem.
-
Vergis:
Gdy Vergis zmieniał swoją pozycję, Biała się obracała jakby była obrazem 2D, w ten sposób, aby wciąż była odwrócona plecami do małego smoka. -
Zatem co, przystanął i zrobił chyba jeden z najstarszych numerów…Wyciągnął ogon i puknał Białą w jedno ramię, po czym sam jak rącza łania od drugiej strony. Co jak co, ale tak łatwo to się nie da.
-
Choć Biała ponownie natychmiast obróciła się plecami w jego kierunku, puknięcie ogonem wystarczyło, aby pokazać Vergisowi, że… To jednak nie jest Biała, tylko cieńsza od kartki papieru atrapa, która zapewne miała go zająć na jakiś czas.
-
Prychnął tylko lekko wkurz9ny, po czym przysunął nos do ziemi i zaczął wąchać za jej zapachem.
-
O ile zapach Białej dość trudno wyczuć, to zdecydowanie łatwiej dało się wykryć lekki zapach spalenizny, który najprawdopodobniej za sobą zostawiła, uciekając z taką prędkością.
-
Tak, prawdopodobnie tak będzie najlepiej. Ciekawe tylko, czemu uciekła? Co się niby stało?
-
Niewykluczone jest, że Vergis zrobił coś źle. Albo nie tylko ciocia Hela potrzebuje chwili samotności.
-
Możliwe, jednak trzeba znaleźć i przeprosić. Do cioci nie podchodzi, bo rogi mu jeszcze miłe obecnie. A z Białą może się udać szybciej i łatwiej.
-
Jeśli tak, to powinien się udać… Zapach wskazuję, że na północ stąd. Biała się udała wgłąb sadu, dalej od rezydencji, ale raczej nie aż do końca działki.
-
Hm… Zatem idzie tam co jakiś czas nawąchując i obserwując toczenie,by nie było, że coś się stało, a on nie zareagował. Ale w razie niebezpieczeństwa toraczejona by ratowała, a nieon, ale nigdy nic nie wiadomo.
-
W okolicach wciąż unosi się jeszcze zapach lekkiej stęchlizny i obumarcia, jaki pozostał po sobie ten dziwny niebieski gość. Poza tym, choć zapach charakterystyczny dla Białej się wzmacniają, to jej samej jednak nigdzie nie widać.
-
Wytężył pozostałe zmysły, a zwłaszcza słuch. Nie wiadomo, co isę dzieje. A nawet jesli,jeśli będzie chodził po okolicy ibędzie nzajdował zapach, to na zasadzie kierunkowej pozna miejsce pobytu.Pewnie isę ukrywa. Albo porusza się tak szybko, żę nie sposób jej usłyszeć ani zobaczyć.