Nowy Asgard
-
- zamiary, zamiarami, najważniejsze to, jak przebiegnie ich wykonanie. - odpowiedziała Lady, przyglądając się pomieszczeniu, do którego prowadził ją młody bóg. Zatrzymała się w progu i postarała się zajrzeć jak najgłębiej, oceniając, czy pomieszczenie to warte jest jej obecności i zawodu z tym związanym.
- jaki jest następny punkt programu, mój drogi? - zapytała z lekkim przekąsem, dłonią powoli przejeżdżając po delikatnie wilgotnym kamieniu lochu. Nawet jeśli to loch, to wyjątkowo gusyaowny, jak dla ludzi. Chociaż i tak we własnym pałacu widziała o wiele ładniejszy i lepiej prezentujący się. -
Skwitował dość głośny krzyk Białej lekko wycierając ucho z bezgłośnym ał, jakby sygnalizując, że lekko przesadziła.
-Przepraszam… Po prostu ma Pani ton głosu jak Loki w czasie, który nazywam “To ja przemyślę swoje życie i zastanowię się nad przyszłością”, a zwykle robi to po czymś dziwnym… Złym… Jak zwał tak zwał. -
Vergis:
Biała przez chwilę przekrzywiła swój wyraz twarzy, jakby to co powiedział młody smok nieco ją zatkało. Nie zajęło jej to długo, ponieważ jakieś sekund później wstała, dumnie się obróciła na swojej pięcie, powiewając przy tym białym od zewnątrz, a kosmicznym od środka płaszczem, podeszła z drugiej strony pniaka, a następnie z idealną symetrią na nim usiadła, tym razem odwrócona plecami do Vergisa.Lady:
-A zatem bądź pozdrowiona, Lady, gdyż dostąpiłaś zaszczytu wstąpienia w gmach lochu asgardyjskiego. Azaliż pozwolisz, jakobym sekretem zachował następny punkt wędrówki naszej? Proszę łaskawie jedynie, abyś zstąpiła do wnętrza komnaty, podążając za mną, jakowoż jest to miejsce dla nieobytych zabójcze. - odparł Władca Burzy, krocząc już dalej wgłąb lochu, a także nieznacznie się uśmiechając i gestem dłoni pokazując Lady Nightmare, aby podążała tuż za nim. -
Nie za bardzo zrozumiał,o co jejdokładnie chodziło, ale niemalże zaraz znalazł się po drugiejstronie patrząc na biała z lekko przekrzywionym łbem.
-
Vergis:
Gdy Vergis zmieniał swoją pozycję, Biała się obracała jakby była obrazem 2D, w ten sposób, aby wciąż była odwrócona plecami do małego smoka. -
Zatem co, przystanął i zrobił chyba jeden z najstarszych numerów…Wyciągnął ogon i puknał Białą w jedno ramię, po czym sam jak rącza łania od drugiej strony. Co jak co, ale tak łatwo to się nie da.
-
Choć Biała ponownie natychmiast obróciła się plecami w jego kierunku, puknięcie ogonem wystarczyło, aby pokazać Vergisowi, że… To jednak nie jest Biała, tylko cieńsza od kartki papieru atrapa, która zapewne miała go zająć na jakiś czas.
-
Prychnął tylko lekko wkurz9ny, po czym przysunął nos do ziemi i zaczął wąchać za jej zapachem.
-
O ile zapach Białej dość trudno wyczuć, to zdecydowanie łatwiej dało się wykryć lekki zapach spalenizny, który najprawdopodobniej za sobą zostawiła, uciekając z taką prędkością.
-
Tak, prawdopodobnie tak będzie najlepiej. Ciekawe tylko, czemu uciekła? Co się niby stało?
-
Niewykluczone jest, że Vergis zrobił coś źle. Albo nie tylko ciocia Hela potrzebuje chwili samotności.
-
Możliwe, jednak trzeba znaleźć i przeprosić. Do cioci nie podchodzi, bo rogi mu jeszcze miłe obecnie. A z Białą może się udać szybciej i łatwiej.
-
Jeśli tak, to powinien się udać… Zapach wskazuję, że na północ stąd. Biała się udała wgłąb sadu, dalej od rezydencji, ale raczej nie aż do końca działki.
-
Hm… Zatem idzie tam co jakiś czas nawąchując i obserwując toczenie,by nie było, że coś się stało, a on nie zareagował. Ale w razie niebezpieczeństwa toraczejona by ratowała, a nieon, ale nigdy nic nie wiadomo.
-
W okolicach wciąż unosi się jeszcze zapach lekkiej stęchlizny i obumarcia, jaki pozostał po sobie ten dziwny niebieski gość. Poza tym, choć zapach charakterystyczny dla Białej się wzmacniają, to jej samej jednak nigdzie nie widać.
-
Wytężył pozostałe zmysły, a zwłaszcza słuch. Nie wiadomo, co isę dzieje. A nawet jesli,jeśli będzie chodził po okolicy ibędzie nzajdował zapach, to na zasadzie kierunkowej pozna miejsce pobytu.Pewnie isę ukrywa. Albo porusza się tak szybko, żę nie sposób jej usłyszeć ani zobaczyć.
-
Właściwie wygląda na to, że teoria z ciągłym przemieszczaniem się jest błędna, ponieważ zapach nie zmienia miejsca. Wręcz przeciwnie, jest bardzo stacjonarny. Problem w tym, że nigdzie nie widać jego źródła, nawet gdy Vergis idzie w kierunku, z którego czuć go coraz mocniej.
-
Hm… Zaczął się w tym momencie tam skradać, uważając na wszystko w otoczeniui nadstawiajac uszu. Musi być bardzo uważny, w razie czego. Nie wiadomo, co się możę stać.
-
W otoczeniu panuje bardzo przyjemna cisza. Poza tą stęchlizną, klimat jest wręcz poetycki. Asgardzki sad pełen błogosławionej ciszy, po którym przechadza się młody potomek Lokiego. A do tego dość przyjemny zapach Białej, którego źródło jest już jakby pod jego nosem.
-
Zatem spojrzałsię w dół i kilka razy przejechał w tym miejscu pazurami, tak na wszelki.