Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Spojrzał się w oczy tacie.
Tata wygląda na bardzo wzruszonego, ale jednocześnie szczęśliwego.
-A co się stanie, jak dorosnę?
-No… Chyba będziesz… Cholera, nigdy się nad tym nie zastanawiałem… - odpowiedział tata zmieszany i zmartwiony.
Spojrzał się na niego smutnymi oczyma.
-Nie smuć się mały… Coś wymyślimy… Na pewno…
-Tato… Może pójdziemy już do domu?
-Tak… Jeśli chcesz…
-To wracajmy…
Tata wciąż przytulając Vergisa, zaczął iść w kierunku jego gniazdka.
A on tak siedzi sobie oszczędzając energię.
Ciekawe, czemu tata się tak nagle rozkleił?
Może dlatego, że jest miły… I wdzięczny?
Wdzięczny za uczynienie jego życia bardziej wartościowym?
Możliwe, nie jest w jego umyśle. Przytuliłsię tylko bardziej i otulił skrzydełkami.
Jak na razie ten dzień to najlepszy dzień jakiego doświadczył Vergis podczas swojego krótkiego dotychczasowego życia.
Tak, najlepszy… Ale chyba rano się rozchoruje.
W końcu to tylko dziecko, a noc była dość zimna.
Dalej się przytula.