Las Nieznandia [ZIEMIA?]
-
-
-
Andrzej_Duda
Hmm… Jeśli to jest przygotowanie do przedstawienia, to świetne mają stroje, a jeśli nie , to znaczy, że nie ma tutaj żadnych aktorów do przedstawień, a tylko łachmaniarze siedzący na nieczynnej scenie. Aktualnie, na owym podeście siedzi ten stoi człowieczek i patrzy się centralnie na Andy’ego.
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
-Spokojnie, Perydot. - odpowiedział spokojnie - Tak, jest wariatem, ale wolę już jego niż przebywanie w dzikim lesie w środku nocy. Poza tym, jesteśmy w gospodzie. Jakby chciał coś nam zrobić, to pamiętaj, że są tu inni. Zrobi się raban na całą gospodę i już. Do tego moja prawa ręka wciąż jest sprawna i nadal mogę mu nakopać do dupy.
-
Andrzej_Duda
Perydot się zaśmiała z wyrażenia “nakopać do dupy”. Następnie jeszcze raz spojrzała na tego wariata, a po tym na Andy’ego.
-Tak… Masz rację. Ale szkoda, że w ogóle musimy być w tym lesie wbrew naszej woli, zamiast szybko odwiedzić twojego brata i odlecieć.
I teraz gospodyni podeszła do DeMayo i podała mu porządnego mielonego w drewnianej misce, a do tego piwo, tak jak chciał.
-Proszę bardzo. - powiedziała. -
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Szybko wyliczył z tych drobnych piętnaście funtów i położył je na stole, tuż przy zamówionym posiłku.
-A przy okazji - zagadnął, jednocześnie chowając portfel - Wie pani może, kim jest ten człowiek w czerwonym kubraku przy scenie? Cały czas patrzy się na mnie i moją krewną, co jest dość… dziwne. -
Andrzej_Duda
Gospodyni spojrzała się we wskazanym przez Andy’ego kierunku i przewerotwała wzrokiem tego kogoś.
-To nikt ważny. Zatrzymuje się u nas co noc, stoi kilka godzin na scenie, a potem idzie do swojego pokoju. Nawet nie wiem jak nazywa, prawdę mówiąc. A, czasami śpiewa, ale zawsze tą samą piosenkę. - odpowiedziała, uprzednio odwracając się do Andy’ego. -