Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Peter po chwili chwiejnym krokiem doszedł do ławki i na niej usiadł… Kto by się spodziewał, że coś takiego mu się zrobi?
Wyjęła skaner medyczny i go przeskanowała.
Symbiont Petera domaga się użycia.
-Tak na moje to twój kolega nie chce być poza uwagą.
-… Jaki znowu kolega?..
-No twój współlokator.
-Kto?..
-Twój symbiont.
-Czego on chce?..
-Być używany. Każdy symbiont ma swój charakter… A twój najwyraźniej jest przebojowy, nerwowy i czynu.
-Ale ja nie chcę, żeby jakiś Glut sprawiał, że się źle czuję…
-To jest symbioza. Ty robisz coś dla niego, a on dla ciebie.
-Ale on nie robi dla mnie prawie nic.
Nic nie powiedziała, tylko jakby zamachnęła się sierpowym w Parkera. Symbiont powinien ochronić nosiciela.
Peter zrobił zręczny unik przed ciosem.
-Nic nie zaskrzeczał ani nic?
-To był tylko Pajęczy Zmysł… Nic nowego.
-Potraktowałabym go wiązką dźwiękową rzędu 2 kiloherzów, ale…
-To by mnie zabiło?
-Prędzej miotałby t9bą jak dziki ros9mak walczący z rozwciecz9nym borsukiem, a d9 teg9 jeszcze ze spłoszonym stadem koni.