Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“Wybacz proszę.”
-Nie szkodzi.
“Miło, że mnie rozumiesz.” Peter pokazał Czarnej, żeby podeszła.
Podeszłą zatem do niego . “Ale sztywno to ja nie chodzę”.
“Kiedy pochodziłaś do Octaviusa, to tak chodziłaś.” -Musimy iść oddzielenie. - powiedział Peter.
-Oczywiście.
-Ty idziesz do Seleny Oktavius, a ja do Felicii Hardy.
-Do Black Cat? No to… Weź białą farbę.
-Nie łapię żartu.
-No białe koty nieszczęścia nienprzynoszą w waszych wierzeniach.
Peter się zaśmiał. -To było dobre.
-Dobrze…
-A więc, wchodzimy już?
-Wchodzimy.
“Mam co do tego złe przeczucia.”
“Bądź dobrej myśli”
“Trudno mi to robić. Nie bez powodu nazywam się Sorrow.”
“Dobrze… W każdym razie udajmy się tam…” Ma ten koszyk dla niej czy nie?
“Oczywiście. A czy potem będę mógł na chwilę wyjść na wierzch?” Peter właśnie podaję tą paczkę Czarnej.
“Jak zajdzie potrzeba, to nawet wcześniej.” Wzięła od niego paczkę. -Dziękuję uprzejmie.