Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
No dobra. Mogę zostawić tutaj motocykl? -
Radio: -Owszem, możesz.
Spoko. - Ustawił motocykl na stopce i oparł się o niego, czekając na wóz opancerzony.
Gdzie ci kosmici?
Radio: -Swoją drogą, jak masz na imię? - spytał się drugi strażnik. Toina: Może się chowają?
Nazywam się Arrow. A wy? - Spojrzał na nich.
Radio: -To już pozostaje tajemnica służbowa. - odpowiedział jeden z nich.
A, bez przesady. Z imieniem czy bez, miło was poznać. - Wyciągnął do nich dłoń.
Strażnicy stoją sztywno.
Nie to nie. - Nieco speszony, wzruszył ramionami i znów oparł się o motocykl.
Radio: -Takie procedury. Minimalizacja szans skażenia.
A. Rozumiem. - Mruknął: - Długo już tu stoicie? -
Radio: -My? Od ostatniej zmiany, czyli jakieś 8 godzin.
Długo. Zmiana na 12 godzin czy na 8? -
Radio: -Na 8.
No, to zaraz koniec macie. Dobrze wam płacą? - Zapytał, chcąc zająć sobie czas rozmową.
Radio: -Powiedzmy, że płacą adekwatnie do wykonanej pracy. “Na akord” jak to się mówi. - odpowiedział ten stojący bliżej.
Tylko ochraniacie? Byłaby to monotonna praca. Macie też inne zadania? - Kontynuował rozmowę.
-Jeśli jakieś z tych bydląt podchodzi za blisko, to je… - powiedziała jeden z nich, zdanie kończąc wskazaniem na oparty o pobliską ścianę granatnik oraz karabin maszynowy.
Czekaj… A to nie było tak, że pracowano nad lekarstwem? - Zdziwił się, bardzo niemiło zaskoczony.