Maszyny nie miały na sobie zbytnich śladóq uszkodzeń, więc co za różnica? Przecież jest szansa, że cukiernia nawet nie była otwarta, gdy to całe cholerstwo się zaczęło.
No tak, w sumie, jest w tym racja. Z resztą, przecież jak tak pomyśleć, to skoro cukiernia nie jest aż tak zniszczona, to możliwe, że zombie nawet nie weszły na zaplecze.
Radio:
Po przeczytaniu instrukcji, do pokoju wszedł Luke.
-Ruszamy dalej bez Matta. Zombie zrezygnowały… Chyba.
Toina:
O, blok mieszkalny! Ledwo jej się udało, ale jednak udało.
-Tak jak myślę… Masz rację. Przydałoby się złapać jakąś próbkę tego czegoś. Pewnie już się domyśliłeś, że żadna agencja działająca w strefie nie ma specjalnej ochoty leczenia zakażonych.
Zauważyłem, ale dziwi mnie to. Mieliby o wiele większe pieniądze z nieustannego leczenia, niż z zabijania. Ale to nie moja sprawa. - Wzruszył ramionami.