Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Skoro tak, to zaczął iść, powoleńku przyśpieszając do prędkości sprintu Usaina Bolta.
Szara się go mocno trzyma za kark.
A on coraz szybciej idzie, właściwie to teraz biegnąc.
Na Szarej nie robi to wrażenia.
A Czerwony chwycił za dłonie Szarej by ta z niego nie spadła i przyśpieszył do prędkości Usaina. Chyba niedaleko jest koniec wycieczki.
// Chwila, dokąd oni biegli?
//Chyba wybrzeże przy morzu lawy.
Po chwili dotarli na miejsce.
-No…dotarliśmy do “celu” podróży.
-Okej… No i… Co?
-Chciałem ci mniej więcej pokazać “widoki” uroki Ermorii. Czy coś w tym stylu, młoda.
-Aha… Ja tam nie lubię takich ilości ciepła, tato.
-Jak uważasz Szaraczku, zawsze pozostają walory wizualne.
-Mnie się te walory średnio podobają.
-Każdy ma swój gust, młoda. -odparł, odkładając Szarą.
Szara od razu wyskoczyła na kark Czerwonego. -Gorące! - krzyknęła.
-Co jest, ziemia cię parzy? -odparł, chwytając ją z powrotem na barana. //Jakby co to oni są na wybrzeżu typu “wysokiego”.
-No a zgadnij, tato! - odpowiedziała z wyrzutem.
-Ugh…wybacz najmocniej. Najwidoczniej odporność na temperatury ma swoje wady… -odparł, schodząc z wyżyny czym dalej od morza lawy.
A Szara wchodzi coraz wyżej na niego, aż siedzi mu praktycznie na czubku głowy.