Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
To na pewno nie brzmiało zbyt wiarygodnie.
A niech mu się fit złamie, przynajmniej gnój nie zarcha. Dryfuje dalej w poszukiwaniu planet skalnych.
Po co mu fi*t, skoro może dezintgerować całe armie jedną ręką?
A od czego jak nie od wsadzania w b i z d e ? Dalej szuka skalnen planety. Byle jakiej, byle była.
Może to robić ręką.
Dobył Nekromiecza i mocno go ścisnął. Czas na plan B.
Jaki to plan?
Złączenie się w jedność z Nekromieczem i, dzięki temu, szybsza podróż. O wiele szybsza. O tak… TO BĘDZIE ZABAWNE.
To będzie pie**olnięte.
On jest pie*dolniety, czego ty się spodziewałeś? -Kaman, no cholera! Tak to się do mnie lepiłeś a teraz nie chcesz?
No właśnie jakoś mieczyk chyba nie ma na to ochoty.
-Ugh…że to kiedykolwiek powiem…proszę?
Nic.
“Nekromieczu, no dawaj…nie odstawiaj mi tu cyrków…”
Brak reakcji.
-Dobra, sam o to prosileś. -chwycił oburącz Nekromiecz i zaczął go nagrzewać do czerwoności.
Nekromiecz się obwinął wokół klejnotu Czerwonego i zaczął go ściskać.
-Oh, więc teraz to zrozumiałeś? -przestał nagrzewać miecz.
Chyba nie zrozumiał. Miecz ściska Klejnot Czerwonego coraz mocniej, aż zaczyna czuć ogromny ból.
-KU*WA, PRZESTAŃ! -oderwał od siebie Nekromiecz.