Biały Diament patrzy na klejnot bez zachwytu.
-Tęczowy diament? Hm… Czy ma jakieś praktyczne zastosowania, poza ładnym wygładzaniem? Bo taka Perła może w każdej chwili zostać uwolniona i wykorzystana jako marionetkowa służąca… Ponownie zamieniam się w słuch.
Z podłogi wyleciała wiadoma Perła, sztywna jak posąg.
-Proszę. Zabierz ją sobie.
Czerwony Diament dziwnie się czuje patrząc na swoją dawną, unieruchomioną Perłę.
Mocno poddenerwowany (co można poznać po bijącym od niegu gorącu), uklęknął na prawe kolano i dał Białej tęczowy Diament.
-Zrobiłem swoją część. Teraz twoja kolej.
Biała Diament wzięła tęczowy diament i schowała go do swojego klejnotu. Następnie rozczochrała włosy Czerwonego Diamentu i pstryknęła palcem. Na podłogę opadł sam klejnot dawnej Czerwonej Perły.
Wziął ten klejnot w ręce.
-…uznajmy, że dziękuję ci. Ale, też chcę coś powiedzieć. Piśnij co tu się stało komukolwiek a dorwę cię i zabiję cię jak najboleśniej jak umiem. Dobrze?
Biała Diament się zaśmiała.
-Nie zapomnij przy tym mnie pocałować w rękę, a potem się rozpłakać.-odpowiedziała chłodno.-Po prostu idź. Co za dużo to nie zdrowo, jeśli chodzi o spotkania z takimi jak ty.
Forsteryt, idealnie w czas, zregenerował się…i jebutnął w stół, pod którym był.
-Szku*w…-prawie przeklnął, masując się w tył głowy. Warpnął się do Białej.