Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Uhm…powieeeeedzmy, że kiedyś się nadziałem na planetę z nim. Znienawidził mnie za samo istnienie i prawie mnie zabił.
-Ale… Skąd wiedziałeś, że przyjdzie? Uciekłeś dosłownie sekundę przed jego przybyciem.
-Miałem…jakieś dziwne przeczucie. Bardzo dziwne. Sam jestem zdziwiony, będąc szczerym.
-A ja mam inne domysły, Forsterycie. Ale nie ważne. Powiedz mi, czy Steven posiada ludzkich przyjaciół?
-Nie wiem. I co do domysłów, to…powie ma Diament, co Moja Diament ma na myśli?
-Czy Steven posiada przyjaciół i ludzi jednocześnie, na Ziemi.
-Tak.
-Znasz ich?
-Szczerze? Nie.
-Szkoda. Na pewno bym mogła… Wykorzystać znajomość z nimi na moją korzyść.
-Cokolwiek. A, Ma Diament, jest jeszcze coś. Ma może Diament coś w stylu “pochwy” do tej katany? //Pochwa jako futerał do broni, zbereźniku.
-Nie potrzeba. Możesz zostawić broń z metalu uru na drugim końcu kosmosu,a jeśli wyciągniesz rękę to i tak do ciebie przyleci.
Dla upewnienia się czy to nie fałsz, warpnął się na drugi koniec statku, zostawił tam katanę a następnie warpnął się z powrotem do Białej i wyciągnął rękę, by to sprawdzić.
Po kilku sekundach katana wleciała prosto do dłoni Forsterytu.
-Wow…co to jeszcze potrafi?
-Nie potrafi tego miecza podnieść nikt, poza tobą i mną.
-Absolutnie nikt? Nawet reszta Diamentów, w tym Czarna?
-Odyn by jeszcze potrafił. I Hela. Ale oboje nie żyją.
Zachichotał. -Niezwykłe…
//Zależy od tego, czy byłoby zaklęte.