Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-A mianowicie?
-Loki. To wystarczy. On urodził konia. Będąc klaczą. A potem znowu zmienił się w humanoidalnego mężczyznę.
Stłumił śmiech.
//Nie zapominajmy, że jest ojcem Hel i Jorgumauda, a także Fernira. W sumie Hel nie żyje… Bo jest boginią śmierci.
//Boginia śmierci, która umarła. Oh, ironio.//
-To nie jest śmieszne. To jest obrzydliwe. Dodatkowo, urodził węża większego niż cała planeta. Również jako kobieta.
Mina mu zrzedła z roześmianej na “excuse me, what the fuck?”.
//Aktuanie Jorgumaud rosnął z czasem.
// Tego Biała Diament nie mogła wiedzieć. // -Mimo wszystko, polubiłam go. Dał mi replikę swojego hełmu. Oddałam Żółtej kopię repliki, ale prawdziwą dalej mam.
-Interesujące…ma ten hełm jakieś właściwości?
-Można go przyzwać i wygląda dość efektownie.
-…rozumiem. -odparł. Patrzy się na swoją katanę zagłady.
Sprzęcior prima sort. Aż Forsteryt ma ochotę wyściskać Diament. Chociaż wiadomo, że mogłoby to mieć różne skutki.
-…Ma Diament, czy mogę wyściskać Mą Diament jako okazanie wdzięczności za katanę?
-Nietypowa propozycja. Proszę, do dzieła, ale nie przesadzaj.
Le prawie poofający uścisk.
Akurat Białą nie tak łatwo poofnąć. Powiedzmy, że po prostu bardzo mocny uścisk. Biała Diament poklepała Forsteryt po plecach, w miarę delikatnie.
I ją puścił z tego uścisku, ktòry by bez problemu poofnął nawet Jaspisy.
-Nie sądziłam, że aż tak bardzo mnie lubisz.
-To był po prostu akt odwdzięczenia się za katanę, nic specjalnego Ma Diament.