Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Czemu ty się zrobiłaś taka…wrażliwa? Jeszcze tydzień temu byś chciała mnie zabić w najboleśniejszy i najwolniejszy sposób jaki istnieje, a teraz? Kompletne przeciwieństwo…
-Przez jeden dzień potrafi się zdarzyć bardzo dużo, Promyczku. Bardzo dużo. Nie chcę o tym mówić. Możesz się nie ruszać?
Ani drgnie. Ciekawe, czemu ona się tak diametralnie zmieniła? Jak jakiś obrót o 180 stopni…
Po chwili Czerwony był już całkiem wyleczony. -Kto Ci to zrobił?
-Coś ci mówi Thanos?
Biała złapała się za twarz i zaczęła płakać. -Co ja zrobiłam…
Przykucnął przy niej. -Siostro? Coś się stało?
Biała żałośnie zaskomlała i odwróciła twarz od Czerwonej.
-Chyba…nie dałaś mu…Kamienia Nieskończoności?
Biała spojrzała się na Czerwonego ze spuszczonymi w dół oczami kogoś, kto przegrał wszystko.
Westchnął. Przytulił ją. -Spokojnie…to nie twoja wina, że cię oszukał.
Biała przytuliła swoją głowę do klatki piersiowej Czerwonej i się zaczęła wypłakiwać. -Chciałam to zrobić, żeby nas chronić…
-Rozumiem…-odparła, po czym do jej ognistego łba przyszedł pomysł. -Siostro, masz Artefakty? Mam plan.
-Tak… Mam artefakty. Ale nie założę pancerza Zabójcy Bogów bez pełni mocy. - odpowiedziała, pociągając nosem.
-Ja to zrobię. Będę potrzebował wszystkich Artefaktów jakie masz. Ja zabiję tego gada.
-Ale… Promyczku… Czy… Na pewno? Te artefakty mogą cię zabić jeszcze przed Thanosem… Na pewno?
-Bez ryzyka nie ma zabawy. -odparł, kpiąc sobie ze śmierci.
Biała mocniej przytuliła Czerwoną. -Dobrze… Ale chciałabym, żebyś wiedział… Wiedziała… Że cię kocham tak jak pozostałe Diamenty.
-Ja ciebie też, mój Słoneczku. -o fak, on wymyślił powiedzonko Pogłaskał Białą po plecach.
Czerwona poczuła, że dzieci zaczęły przytulać ją oraz Białą.