Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Przykucnął przy niej. -Siostro? Coś się stało?
Biała żałośnie zaskomlała i odwróciła twarz od Czerwonej.
-Chyba…nie dałaś mu…Kamienia Nieskończoności?
Biała spojrzała się na Czerwonego ze spuszczonymi w dół oczami kogoś, kto przegrał wszystko.
Westchnął. Przytulił ją. -Spokojnie…to nie twoja wina, że cię oszukał.
Biała przytuliła swoją głowę do klatki piersiowej Czerwonej i się zaczęła wypłakiwać. -Chciałam to zrobić, żeby nas chronić…
-Rozumiem…-odparła, po czym do jej ognistego łba przyszedł pomysł. -Siostro, masz Artefakty? Mam plan.
-Tak… Mam artefakty. Ale nie założę pancerza Zabójcy Bogów bez pełni mocy. - odpowiedziała, pociągając nosem.
-Ja to zrobię. Będę potrzebował wszystkich Artefaktów jakie masz. Ja zabiję tego gada.
-Ale… Promyczku… Czy… Na pewno? Te artefakty mogą cię zabić jeszcze przed Thanosem… Na pewno?
-Bez ryzyka nie ma zabawy. -odparł, kpiąc sobie ze śmierci.
Biała mocniej przytuliła Czerwoną. -Dobrze… Ale chciałabym, żebyś wiedział… Wiedziała… Że cię kocham tak jak pozostałe Diamenty.
-Ja ciebie też, mój Słoneczku. -o fak, on wymyślił powiedzonko Pogłaskał Białą po plecach.
Czerwona poczuła, że dzieci zaczęły przytulać ją oraz Białą.
Nieco pobladł, ale zaraz jego kolory wróciły do normalności. Po krótszym czasie puścił Białą.
Biała wciąż jest przytulana przez jej dzieci, z wzajemnością. Lekko się uśmiechnęła i ma łzy wzruszenia w oczach.
Przypatruje się temu z lekkim uśmieszkiem.
Nie ma to jak spotkania rodzinne…
Ta… -Uh…siostro? -przerwał Białej po tak średnio-krótkiej chwili.
-O co chodzi… Bracie? Siostro? - odpowiedziała niepewnie.