Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Dalej idzie.
Wciąż nie.
Dalej, aż na koniec statku.
Na całe szczęście, nie.
Udał się prędko do Perły. -No, nie znikło. O dziwo. -odparł Perle.
Perła się słabo uśmiechnęła. -To chyba dobrze, prawda?
-Owszem. -lekko odwzajemnił uśmieszek.
-I… Dlaczego Mój Pan jest… W takiej… Umm…-Perła chce coś powiedzieć, ale coś ją powstrzymuje.
-Formie? Cóż, pewna wymuszona fuzja użyła mnie jako amunicja do pistoletu i teraz wyglądam jak wyglądam.
-Tak, Mój Panie, właśnie o to chciałam się spytać. I dziękuję za natychmiastową odpowiedź, Mój Panie.
-Nie ma sprawy. Sprawdził, za ile trafią tu jego wszczepy.
Jeszcze lecą. -Czy życzy sobie Mój Pan czegoś?
Ale jak daleko są? -Hm…w sumie to jest pytanie. Potrafisz śpiewać?
// WAKE ME UP INSIDE // Parę lat świetlnych. -Coś powinnam umieć, Mój Panie. Jakieś konkretne wymagania, Mój Panie?
Spróbował przyśpieszyć dostawę tak, by dotarło w 15 ziemskich minut. -…zademonstruj mi swoje umiejętności. Typ śpiewu dowolny.
Perła zaczęła śpiewać co, co brzmi na wokalną wersję “Księżycowej sonaty” Beethovena.
Wsłuchał się w jej śpiew, oparty o kosę.
To nawet miłe dla ucha. Forsteryt nie wiedział, że Perły potrafią tak śpiewać.
Huh. Będzie musiał kiedyś sprawdzić na Swej Perle. Czeka te 15 minut na wszczepy.
Przez hangar przeleciała spora skrzynia z silniczkami z tyłu.