Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perły pisnęła i się gdzieś schowała, a skrzynia również rozsypała się w popiół.
Nadal rozwścieczony, spróbował zlokalizować potencjalne złoża Vibranium. Wykluczając Ziemię.
Poza Cyridolem, nigdzie.
Wystarczy na zaspokojenie potrzeb Homeworldu?
Zdecydowanie nie. Nawet nie w 1/4.
Ma plan. Sprawdził, czy istoty organiczne da się przerobić na Vibranium.
Gdyby to były miliony istot, może miliardy…
Ale da się czy nie?
Może… Prawdopodobnie…
-Perło? Perełko, gdzie jesteś? -poszukał za swoją Perełką.
Na podłodze leży czubek włosów Perełki.
Podszedł do owego czubka włosków. -Perełko, nie bój się mnie…
Perełce teraz wystaje poziomo twarz. -Nie skrzywdzi mnie Mój Pan?
-Nie. Nie skrzywdzę cię. -odłożył kosę na podłogę. -Widzisz? Zero złych intencji.
Perełka dosłownie wyleciała z podłogi. -To dobrze, Mój Panie, dziękuję, Mój Panie.
Zaczepił sobie kosę w bliżej nieznany sposób na plecach, a następnie zawołał Chryzolit.
Chryzolit nie przychodzi.
Poszukał za nią.
Jego Perła też szuka.
Spróbował ją zlokalizować.