Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-…Mój Diamencie. -dodał po chwili. Kurde, zapomniał się.
Diament patrzy przed siebie, co chwilę zerkając na Forsteryt.
-Coś nie tak, Mój Diamencie?
-Patrzę na twoje włosy. Są podobne do moich.
-A…to dobrze…Mój Diamencie? -odparł z niepewnością w głosie.
-Czy ja Ci pozwoliłam się odezwać?
Ociechul. Łapka w górę, czy może coś rzec.
-Możesz się wypowiedzieć.
-Chciałbym się spytać Diament czy to dobrze, że me włosy przypominają włosy Diamentu.
-Dobrze, ponieważ wygląda to dobrze.
Kiwnął głową na “rozumiem”. Chociaż tyle dobrze.
-A teraz masz się ułożyć u moich stóp jak zwierzę.
Zrezygnowany, zmienił kształt z “ludzkiego” na takiego dobermana, po czym podreptał pod nogi Białej, zatoczył kilka kółek i ułożył się.
-Masz to robić w formie humanoidalnej, nie zwierzęcej.
Zmienił formę w humanoidalną i leży oparty o tron, przy jej nogach. Jego forma humanoidalna raczej nie zezwala mu tak się wygiąć, więc…będzie musiał tak leżeć
Diament zdjęła buty, postawiła je z boku tronu i wygodnie oparła stopy o Forsteryt. Jesteś podnóżkiem, Harry!
Pozostawił klona, a on niewidzialny obok bezszelestnie się wyturlał. Gdy to zrobił to wstał i jak najciszej podszedł do Białej. Ciekawe, czy go widzi.
Biała wyciągnęła rękę w stronę prawdziwego Forsterytu i go poklepała po policzku. -Wracaj na miejsce.
Zjawił się na miejscu Klona, nadal niewidzialny. Disgusting.
Co jest w tym aż tak obrzydliwego?