Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Poza tym co zobaczyła przed chwilą, nie widać nic podejrzanego.
No to szuka dalej.
Po cmentarzu przy kościele kręci się dość grubo ubrany w czarny płaszcz i kurtkę z kapturem człowiek. A jest dość ciepło.
Hm… Podejrzane… Na drzewo i sprawdza, co i jak.
Kręci się wokół grobu Anity Dillon, ale nie zbliża bardziej.
Hmm… Ciekawe… Dalej to obserwuje jednak.
Usiadł na ławce przy grobie… I po prostu siedzi.
Hm… Chyba to był jego bliski…
Skoro odważył się wyjść w środku dnia, to pewnie ktoś bardzo bliski.
Peqnie nawet bardzo… Nie przeszkadza mu. Więc… Odsieciowuje się z tego cmentarza.
Podczas gdy Elektro nie stwarza żadnych problemów, to Gwen słyszy i czuje, że kilka dzielnic dalej coś się dzieje.
Natychmiast tam zaczęła lecieć. Co się wyprawia.
Napad z bronią w ręku… A dokładniej, z łomem. Świetnie. Wrecker. Ciekawie, czy z ekipą… Właśnie wychodzi z jubilera, mając na plecach mały skórzany worek.
Hm… No nic… Hajda pajęczyną w niego i od razu skok.
Nie spodziewał się tego, a więc zarył w ziemię plecami. Tymczasowo jest zdezorientowany, a jego łupy upadły na ulicę.
A teraz go pajęczyną przyszpiliła do ziemi.
Jego łom przeszkodził jej w tym, uderzejąc ją w plecy, jednocześnie przewracając ją. Wrecker zaczął się wyrywać.
Natychmiast wstała i spróbowała wyrwać ten łom.
Zanim to się jej udało, dostała nim pomiędzy żebra… Na szczęście nie ostrą częścią.
Odskoczyła jak najdalej. Choroba… Przyszykowała się do p9nownego ataku.