Szpital w stanie Jersey

[Andreas D.]

Woj2000

-Och… rozumiem. No i tym lepiej dla ciebie, jeśli chodzi o ,szefa", bo nikt normalny chyba by z nim długo w jednym towarzystwie nie wytrzynał.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-No, nikt poza być może jego córką, ale mam wrażenie, że nawet ona ledwo wytrzymuje pie**olenie swojego ojca.

[Andreas D.]

Woj2000

Słysząc to, Doug trochę posmutniał, gdyż przypomniało mu to jego ostatnie… relacje z Connie, które powstały tylko i wyłącznie z jego winy.
Mimo wszystko, jednak stara się w to teraz zbytnio nie zaglębiać i odpowiada:
-No cóż… każdy by w takiej sytuacji miał dosyć.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Zwłaszcza, że teraz dzięki tej całej sytuacji z zostaniem agentem T. A.R.C.Z.Y, może jej to wszystko wynagrodzić bezpieczeństwem oraz życiem na wyższym poziomie.
Ochroniarz odpowiedział, jakby to była oczywista oczywistość:
-Ba! Chwilami mam wrażenie, że tylko Ross się dogaduje z samym sobą.

[Andreas D.]

Woj2000

-Szczerze? Po tym wszystkim, co o nim słyszałem, to kto go tam wie? Może lubi ze sobą rozmawiać i się, za przeproszeniem, brandzlować do tego, jaki to on nie jest świetnym dowódcą i nikt go nie rozumie.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ta, tak jest. Całe szczęście, że ma dźwiękoszczelny pokój, bo inaczej można by oszaleć od jego monologów.

[Andreas D.]

Woj2000

-Domyślam się. Pewnie by to było coś w stylu… - oznajmił spokojnie, po czym na chwilę zamilkł, by chrząknąć i zacząć udawać ochrypły głos typowego, podstarzałego oficera z filmów z akcji - ,Cholerne superbohatery, tylko ja mam rację, bo jestem WIELKI ROSS. Panie, ja to sam bazy Hydry żem wysadzał i z Howardem Starkiem wódkę piłem, kurła. Tylko ja mam rację i wszyscy są ślepi, bo przecież ten Hulk to nic, tylko miażdży i trza go na Alkatraz wywieźć".

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Ochroniarz w odpowiedzi zaczął się śmiać bez opamiętania, wręcz się skręca ze śmiechu.

[Andreas D.]

Woj2000

No… Doug nie spodziewał się aż takiej reaakcji na to, ale przynajmniej widać, że się ,widowni" spodobało. I sądząc to takiej beczce śmiechu, jaką teraz ochroniarz odczuwa, to musiał trafić w punkt. Więc kontynuuje udawanie największego przedstawiciele ,wojskowego betonu" po tej stronie Stanów Zjednoczonych.
-,Kurła, kiedyś to było, nie to co teraz! Każdy mnie rozumiał, ale superbohatery przyszły złe, promieniami gamma się natrysnęły i teraz niszczą bez sensu, ale to JA mam plan, jak pokonać zło. Ja!"

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

To jeszcze bardziej rozśmieszyło towarzysza Douga. Gdyby nie to że jest dość rozbudowany, to teraz pewnie miwolnie leżałby na podłodze i śmiał się do rozpuku.

[Andreas D.]

Woj2000

Widząc tą przysłowowią bękę ciśniętą przez przydzielonego mu agenta postanowił już zamilknął, sądząc pół żartem, pół serio, że w takim tempie i przy takiej intensywności kabaretu własnego autorstwa to jeden z nich się tu zaraz ze śmiechu przekręci.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

A ochroniarz wciąż się śmieje, choć po tym jak Doug przestał robić za improwizanego kabareciarza, zaczął się trochę uspokajać.

[Andreas D.]

Woj2000

Przynajmniej w tym wszystkim pozytywny jest fakt, że Dougowi udało się trafić w punkt z tymi żarcikami.
-No… myślę, że takie rzeczy byśmy słyszeli.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

I przy okazji rozluźnił trochę atmosferę po ochrzanie tysiąclecia od Priyanki.

[Andreas D.]

Woj2000

O… to jest nawet ważniejszy skutek tego prowizorycznego kabaretu - obustronna poprawa humoru przed nieuniknionym piekłem, jakie odbędzie się nazajutrz. Mimo wszystko, przynajmniej można było się pośmiać.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Piekło to mało powiedziane… Jednakże - lepiej i tym na razie nie myśleć, tylko cieszyć się ostatnimi chwilami spokoju.

[Andreas D.]

Woj2000

Właśnie dlatego także Doug milczy - by pupajać się oprócz spokonu także odrobiną ciszy, bo już niedługo ucho usłyszy takie decybele, że nie będzie można się pozbierać.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

I tak po krótkiej chwili oboje już trwali w cudownym milczeniu.

[Andreas D.]

Historyjka

//Farmer: I pray that King’ll show you his mercy!
Alexander: Is he in Jersey~? ;>

//Sorka, musiałam, kocham ten moment w musicalu, a to jest Jersey xd

[Andreas D.]

Woj2000

Podelektował się ta błogą, pustą od czyichkolwiek krzyków i śmiechów, ciszą, po czym spokojnie się odezwał:
-Więc… cieszcie się, że na tym waszym Helikarierze macie nieprzepuszczające dźwięku ściany, bo wtedy to nikt by tam nie wytrzymał.