Szpital w stanie Jersey
-
Andrzej_Duda
Teraz Maheswaran nie jest nawet pewny, czy to na pewno jest sen… Czy po prostu bardzo dziwna rzeczywistość, w którą trudno w ogóle nawet uwierzyć. Trudno też stwierdzić czy ten cały Havoc w ogóle ma przyjazne czy wrogie zamiary wobec Douga. Nie ma pewności co do tej kontroli umysłu…
“Co wtedy? Wtedy ja mam to dupie… To znaczy, my mamy to w dupie. Zostaje z tobą czy tego chcesz czy nie.” -
Woj2000
-No dobrze… - odparł nieco zrezygnowany, jednak potem dopowiedział z wyraźnie słyszalną twardością - Nie zamierzam więcej się wykłócać. Ale pamiętaj o jednym, Havoc. To jest nasze wspólne ciało, więc mam do niego takie same prawa jak ty. Więc nawet niech ci przez myśl nie przejdzie próba wyrzucenia mnie z tego interesu. A już na pewno nie waż się krzywdzić kogoś z mojej rodziny. Jako rozsądny… organizm żyjący w symbiozie, zaakceptujesz te warunki?
-
-
-
-
Woj2000
Doug znalazł się w wielkim szoku, gdy znalazł się w tak dziwacznej, lekko mówiąc, sytuacji. W końcu… kiedy szedł spać, był cały w gipsie.
-Jak to możli… - zapytał sam siebie, jednak zaraz przypomniał sobie swój dziwaczny sen i kierując się nim, zaczął uważnie rozglądać się nie tylko po okolicy, ale także po swoim ciele, by potwierdzić swoje przypuszczenia. -
-
Woj2000
To… to jest po prostu niemożliwe. Te wszystkie obrażenia nie mogły tak po prostu się wyleczyć. To, w połączeniu z tymi szponami i czarną substancją jednak wskazuje, że… nadal śni.
-Tak, tak, to tylko zwykły sen… - wymamrotał do siebie, po czym spróbował zejść z sufitu, gdyż tam się teraz najprowdopodobniej znajduje. W tym celu spróbował ,odepchnąć się" od powierzchni, do której teraz jest przywarty. -
Andrzej_Duda
Kiedy to uczynił, poczuł jak czarna substancja pokrywa całe jego ciało, a on sam wbija się w podłogę z taką siłą, że aż zrobił dziurę. Jednakże, nie poczuł żadnego.
“Sku*wysynu, chcesz nas zabić?!” - wydarł się prawie przestraszony głos w głowie Douga.
Po chwili usłyszał, jak ktoś biegnie w jego kierunku z korytarza. -
-
-
-
-
Woj2000
Wszystko idzie jednak w miarę dobrze, gdyż nie jest już tak pewny co do wpakowania mu kilku porcji ołowiu między oczy.
-Słuchaj… - zaczął spokojnie, powoli zaczynając podchodzić bliżej - Wiem, że pewnie wyglądam odmiennie, ale uwierz mi - jestem tym samym gościem, z którym niedawno cisnąłeś bekę z Rossa!
W myślach jednak dodał zaniepokojony do Havoca:
-Miejmy nadzieję, że to kupi. Jak nie, to umarł w butach dla nas dwóch -
Andrzej_Duda
“Jak dla mnie to duży problem nie jest, po prostu go pie**olniemy razem i po zawodach.”
Ochroniarz patrzy się na Douga jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej. Po chwili zaczął powoli opuszczać do dołu swoją broń i powiedział:
-Że… Co? Jakim cudem ty możesz być Maheswaran? Ale że… Jak? -
-
-
-
-