Szpital w stanie Jersey
-
-
-
-
-
Woj2000
Widząc swoje ,nowe oblicze", Doug wyraźnie się wzdrygnął i z zaskoczenia przemieszanego ze strachem upuścił zwiercadło, po czym gorączkowo zaczął obłapiać się po swoim ciele, nie mogąc uwierzyć, że teraz wygląda… tak.
-Havoc, coś ty mi zrobił… - wydukał w myślach, po czym dodał w chwili, gdy złapał się za swój ogon i przyciągając go bliżej twarzy - Czym ja jestem!? I co to ma być!? -
Andrzej_Duda
"Sraty taty srele morele! Może jakbyś nie dał się połamać jak ostatni DEBIL, to nie musiałbym zużywać większości biomasy do utrzymywania twoich kości w jednym kawałku! A teraz nie narzekaj tylko rusz dupę i przygotuj się na przybycie twojej lub teraz NASZEJ starej. Prianka czy jak tam tej babie. "
-
-
-
Woj2000
-A skąd nam niby wiedzieć? Nie znamy się nawet od godziny! - odparł stanowczo, po czym zamilkł, rozumiejąc, że z takim podejściem nigdzie z Havociem nie dojdą. Mimo wszystko, Dpug chyba powinien okazać mu więcej zrozumienia. W końcu, to właśnie dzięki niemu jego kości są w jako takim stanie.
-Wiesz co? - odparł już mniej zdenerwowany - Zapomnijmy o tej kłótni. -
-
Woj2000
-Nie miałem styczności z tymi miejscami i ich harmidrem, ale zapamiętam na przyszłość - odparł w myślach, po czym wewnętrznie się uspokoił, zaprzestał łapania się za ogon i spojrzał się na agenta, mówiąc:
-No cóż… może wyglądam, jak wyglądam, ale przynajmniej dzięki temu mam kości w miare normalnym stanie. -
-
-
-
Woj2000
Przywdzianemu w Havoca Dougowi niemalże szczęka opadła z mieszaniny wrażenia i przestrachu, kiedy usłyszał to wszystko. Nie tylko z faktu, że istnieje więcej takich jak jego towarzysz, ale także z tego, że ni stąd, ni zowąd rozpanoszyły się po tak wielkim mieście.
-Ale… jak to w ogóle możliwe? Nie mogły przecież wziąć się znikąd…
-Hej, Havoc… ,- wydukał niepewnie w myślach, przewidując, że w ten sposób rozpocznie się kolejna kłótnia - * Naprawdę rozumiem, że jesteś teraz porządnie wkuwiony. Ba, sam bym pewnie tak się czuł w takiej sytuacji. Jednak… wiesz w ogóle, o co w tym wszystkim chodzi?, -
Andrzej_Duda
I co w tym przypadku najważniejsze ze wszystkich kwestii… Czy Doug również może zostać “zakażonym” przez Havoca, cokolwiek to znaczy?
“Nie wiem, jeie mnie to, mam w to w dupie. Nie zamierzam się nawet pokazywać w towarzystwie tego kuasa.” - warknął Havoc, po czym schował się do ciała Douga. Ten na szczęście może stać już o własnych siłach.
-A no taki jeden wielki sku*wiel wyskoczył z kanałów i… Tak właściwie, nie powinien o tym mówić. -
Woj2000
-Ech… twoja wola. - mruknął mentalnie do towarzysywa, po czym skupił swoje myśli na fakcie, że nawet ze ,schowanym" Havociem może swobodnie chodzić. Powiedzieć, że jest to dobry obrót spraw, to mało, jednak… to cudowne uzdrowienie znacznie skomplikuje jego rychłą konfrontację z Priyanką. Podobnie jak potencjalnie sam Havoc może samemu Dougowi, eufemistycznie mówiąc, skomplikować życie, jeśli zaczną objawiać się u niego objawy niewiadomego ,zakażenia".
Doug spokojnie podszedł i usiadł na łóżku, gdzie przesiedział chwilę w milczeniu.
-Rozumiem, że to tajemnica służbowa, ale… - rozpoczął, urywając na krótko, by później dodać - Jeśli wiesz cokolwiek o nich, to lepiej o tym powiedzieć. W końcu, sam ma w dobie jednego, nie? -
Andrzej_Duda
Fakt… Może już lepiej hy było, gdyby Maheswaran został połamany, przynajmniej nie musiałby się tłumaczyć Priyance z tego, że jednego dnia twierdzi, że jest cały połamany, a na drugi dzień magicznie ozdrowiał i może bez problemów chodzić niczym zdrowy człowiek.
-No cóż… Wiem to, że to jakieś wyjątkowo paskudne pasożyty, które przejmują kontrolę nad ciałami przypadkowych osób. Są wrażliwe na ogień. Z tego co mogę powiedzieć chyba nic więcej ci się nie przyda… Wybacz, takie procedury. -
Woj2000
Wiadomości otrzymane od swojego ochroniarza, mimo ich lakoniczności, jednak miały pewien wpływ na samego Douga. Nie tylko utwierdziło go to w przekomaniu, że trzeba uważnie obserwować zachowania ,współwłaściciela" dotychczas wyłącznie jego ciała, ale także zaczął trochę żałować, że zgodził się na tamten układ. W końcu samemu Maheswarenowi niezbyt pasuje perspektywa zmiany w niebezpieczne monstrum. Nie wspominając o tym, że wyjawienie faktu ,dogadania się" z potencjalnie niebepiecznym, dzielącym ciało pasożytem nie będzie należeć do zbyt przyjemnych rzeczy.
-Spokojnie, póki co tyle mi wystarczy… -