Woj:
Większość ludzi by się telepała ze strachu na widok kilkunastometrowej kobiety, która jest imperatorką mocarstwa, które podbija całe planety od tak.
Mroczny:
Z tej satelity nie widać absolutnie nic, co jest warte uwagi Perły.
Cóż, jak Dewey wchodził do pałacu Niebieskiej, by oddać Żółtą Perłę, to też był zestrachany. Jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie. Kto by pomyślał, że kosmiczne władczynie mają takie właściwości uspokajające…
Woj:
A zwłaszcza Niebieska. Szkoda, że jej obecny stan to tylko chwilowy sposób stłumienia wewnętrznej tęsknoty za Różową Diament. Musiała być dla niej jak córka.
Mroczny:
Praktycznie to samo, z tym, że dziury inkubacyjne są tak defektywne, że aż odrażające.
-* Kiepska sprawa. Ale zaraz… *- pomyślał, przypominając sobie jedną rzecz - * Jeśli dobrze zrozumiałem historię Różowej, to chyba młody Universe jest po części tą, za którą tęskni Niebieska. Hm, co z tym fantem zrobić? *
-*Hmm, będzie trzeba to zrobić. Ale najpierw zajmijmy się fuzją * - pomyślał, rozważając jednocześnie możliwości pokonania tego złego połączenia klejnotów. Deweyowi nie wydaje się, że jeden człowiek, dwie Perły i dwa zmniejszone Diamenty będą mogły sobie dać z nią radę…
Mroczny:
Katastrofa! Arena jest całkowicie zdewastowana.
Woj:
Racja. Może poprosić Stevena i jego opiekunki, żeby pomogły? W końcu to one są od walki z różnymi kosmicznymi dziwactwami!
Mroczny:
Nie ma co najmniej 19/20 dawnego terenu Areny.
Woj:
Wielka fuzja z klejnotami Diamentów zainteresuje je nawet jeśli nie “lubią” samych Diamentów.
Mroczny:
Znając tą planetę, prawdopodobnie jedno i drugie.
Woj:
Żółta szybko zeskoczyła z krzesła i podeszła do Billa.
-Cokolwiek, żeby tylko nie patrzeć na te obrzydliwe czynności.