-NIE MOJA WINA, ŻE NAGLE JAKAŚ FUZJA ODEBRAŁA IM KLEJNOTY! JAK RÓWNIEŻ NIE MOJĄ WINĄ JEST TO, ŻE STAŁEM SIĘ PUPILKIEM NIEBIESKIEJ! - wykrzyczał zestresowany.
Na ten krzyk nieco spokorniał. Co jak co, ale ten dzieciak miał parę w płucach.
-Uwierz mi, Steven, ze mną i Dianebtami gorzej być nie może. Ach, a mogło być tak pięknie…
-Ale tu już nic nie zmienię. Zwłaszcza jako podstsarzały kaleka, co zraził do siebie jedyne osoby, które go bezinteresownie lubiły… chyba. - powiedział przygnębiony swoim teraźniejszyn stanem.
Billa nieco pocieszyło to wymienie swoich pańskich cnót.
-To prawda. Jestem dla ciebie dobry… - odpowiedział mniej przygniębiony niż wcześniej, wciąż się w nią wtulając.