Lapis się lekko zarumieniła od komplementu, a następnie odwróciła do ludzi i naprawdę ślicznie uśmiechnęła. Ci natomiast pochwycili leżące w pobliżu butelki ze szkła i drżącymi dłoniami przygotowują się do ewentualnej walki.
Chyba nie za bardzo rozumieją nasze intencje… - Zmartwiła się Szmaragd. Dłońmi wydała gest, który miałby uspokoić ludzi, i zapewnić o przyjaznych zamiarach dwójki klejnotów.
No tak… - Pacnęła się w czoło, dalej mówiąc szeptem: - Co powinniśmy powiedzieć, tak na dobry początek? “Przychodzimy w pokoju” jest oklepane jak nie wiem…-
-To by było beznadziejne powitanie. Na pewno by się jeszcze bardziej przestraszyli. Mówienie im wprost, że chcemy dotykać ich włosów też w ogóle nie ma sensu… - odpowiedziała szeptając.
Jeden człowiek schował się za drugim, a ten z przodu uśmiechnął się nerwowo z zaciśniętymi zębami i pomachał niepewnie dłonią na wysokości jego klatki piersiowej.
Mina Szmaragdu nieco zrzedła, a ona sama spanikowała. Nie spodziewała się takiego pytania!
No…eee…yyy…-- Jak wyjaśnić, czym jest klejnot, komuś kto nie jest przedstawicielem aktualnie podbijanej planety?! Zwróciła się z błagalnym wzrokiem do Lapis.