Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Brzeporź tom paniom!
O cholera. No TERAZ to ma przesrane. -Poślę tam klona by ją przeprosił. Ja…szczerze obawiam się rozbicia. Co ty na to?
-Ale jom chdziałeź łup łup!
-Nie. Chciałem byś ją…cóż, tylko mocno ścisnęła. BARDZO mocno. By zrobiła tak.-i się pufnął, po czym prędko zregenerował. -Coś takiego.
-Tata kuamca! Potem jej robileź pif paf!
-Bo cię skrzywdziła. A tatuś nie pozwoli by ktoś Aurorce robił krzywdę. -przytulił się do jej dłoni.
-Ja jezdem jusz dusza i mogem siem bronidź!
-Ale tatuś mimo wszystko nie pozwoli cię krzywdzić. Przecież płakałaś.
-Ale teras nie puaczem!
-Jesteś moją córcią, a ja twoim tatą. Muszę o ciebie dbać. -rzekł, tuląc ją. Uroczy to widok, tyci klejnot tuli ultra fuzję.
Aurora nie odpowiada.
Prawdziwy Forsteryt zjawił się tuż koło Perły. -Hejka. Coś mnie ominęło?
Perła Forsterytu: -No… DUŻO. AURORA OCHRZANIA TWOJEGO KLONA ZA TO ŻE STRZELAŁEŚ DO BIKSBITU!
-To dobrz- CZEKAJ, CO?! -wyrwał jak pocisk w stronę swojego klona. Oj ktoś tu dostanie sromotny wpie*dol…
Klon dalej kłóci się z Aurorą.
-No proszę…mój własny klon nasporzył mi problemów. Zdziwiłeś mnie w złym znaczeniu tego zdania. -spojrzał z rozczarowaniem na swojego klona.
Aurora patrzy na Forsteryt i jego klona. -Dfuch tatuf?
-To jest mój…brat bliźniak. Tatuś miał sprawę do załatwienia i poprosił braciszka by się zajął Aurorcią. A teraz, pozwolisz że z nim pogadam sam na sam?
Aurora idzie sobie ze zdziwioną miną.
Wylądował na ziemię i kazał swojemu klonowi zrobić to samo. -Wytłumacz mi, co tu się działo pod moją nieobecność? -warknął do niego oschłym tonem.