Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Ależ proszę. Aurora położyła swoją twarz obok Szmaragdu.
A Szmargd usiadła po turecku. Przed sobą, w miękkiej trawie, położyła Lapis. Wpatrywała się w nią.
Jest taka piękna jako oddzielna istota, nawet w takiej formie…
Piękna…Wolna…
I co najważniejsze… Żywa!
Tak, to jest najważniejsze…Ale czy jej wybaczy to, że stworzyła fuzję?
Nie da się tego stwierdzić bez poinformowania jej o tym.
Czekała, aż Lapis się zregeneruje. Tylko siedziała i gapiła się w klejnot. Można.byłoby powiedzieć, że stała się niemalże nieruchomą figurą.
Aurora postanowiła przytulić Szmaragd do swojej twarzy. Lapis jeszcze się nie zregenerowała.
Szmaragd wciąż wlepiała gały w Lapis: Myślałam, że ją straciłam…-
Szmaragd wciąż wlepiała gały w Lapis:
-A co czułaś kiedy przeżuwałam jej klejnot?
Myślałam, że ją zjesz! Albo połkniesz…-
-Słodka byłaś kiedy tak się denerwowałaś, wiesz?
Nie skomentowała tego. Przecież wtedy Szmaragd niemalże chciała rozbić siebie samą, po tym jak zobaczyła Lapis w ustach zlepka! Wciąż była kłębkiem nerwów i emocji.
Najwyraźniej Zlepek ma dziwną definicję słowa “słodka”. -Czemu masz taką smutną minę?
Bo myślę, że Lapis mnie chyba znienawidzi. -
-Nie martw się, Szmaragdzie. Jeśli Cię naprawdę kocha, to wybaczy. Nawet, jeśli mimo wybaczenia będzie na Ciebie zła.
Szmaragd przemilczała tą mądrość.
-Chcesz dotknąć któregoś z moich skupisk odłamków?
Eeee…Nie? - To pytanie było dziwne.