Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zwiał z niej i odbiegł na bezpieczny dystans. -Nie nie nie!
Radio: NA KSIĘŻYC! // Zmiana tematu. // Killer: -Mogę tak cały dzień, ptysiu.
-Ja nie zamierzam zostać kupką fragmentów. Nie widzi mi się być origami.
-A więc w jakim celu jeszcze tu sterczysz?
-Podobno sama chciałaś bym do ciebie podszedł, nie? Mów z głową.
-A ty przed chwilą chciałeś ode mnie uciec. Zachowuj się z głową.
-Po roztrzaskaniu tamtego Demantoida mam prawo ci nie ufać.
Fuzja zbliża się do Dementoidu.
A on się cofa. Wystrzelił pocisk roztrzaskujący wycelowany w klejnot Diamentów.
Fuzja użyła swojej aury i zdematerializowała pociski, jako, że jest to broń przyzywana.
Spróbował rzucić w jej oko jakimś pokaźnym kamolem jak pociskiem.
Fuzja po prostu zasłoniła twarz dłonią.
Obrzucywał ją kamieniami po klejnotach, z siłą przerabiającą je na pociski.
Fuzja wszystko blokowała dłonią bez problemu/.
Wziął kolejny kamień, ale nim nie rzucił. -Mogę tak caaaaały dzień.
-Przejadło mi się. Fuzja wyciągnęła z klejnotu jedną buławę i sztylet, a następnie zaszarżowała na Dementoid.
Odskoczył na bok rocket jumpem i spróbował użyć przenośnego warpa do bazy
Udało się.
Zjawili się tu z…taki…kilometr-półtora od Fuzji? -Szefie, ni słowa. Usłyszy nas i jesteśmy obojga martwi. -odparł cicho i wzrokiem rozejrzał się za Fuzją.
Dementoid pie**olnął go w łeb saperką. -GDZIEŚ TY MNIE KU*WA ZABRAŁ?!-wydarł się na cały głos.