Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Tak jak mówiłem, nie idziesz do przodu, a wręcz się cofasz
-No przecież idziemy cały czas do przodu!
-Chodzi mi o Twój rozwój intelektualny
-To nie istnieje.
-Dokładnie o tym mówię.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-A zawsze byłeś taki niedorozwinięty?
-Niestety. Kiedy się urodziłem, moją mamusię porwali ninja, a ja musiałem ćwiczyć od dzieciństwa i nie miałem czasu na szkołę.
-Czyli zawsze
-W skrócie tak.
-To może naprawdę byś darował sobie jakąkolwiek pracę i udał się do wariatkowa, pacjenci są w niektórych szanowani, w innych mniej, ale przynajmniej dostają regularnie jeść i pić no i leki.
-Ja jestem idealnie zdrowy! Jeśli ktoś jest tutaj chory, to ty.
-Tak? Na co?
-Na Wielką Gejozę.
Frank tym razem bez ostrzeżenia wyjął pistolet, ale nie strzelił tylko uderzył Wade’a kolbą
-AŁA. - powiedział obojętnie Deadpool.
-Nigdy więcej takich głupot nie pie**ol
-Aj, aj kapitanie Franku.
-Jak tak chcesz rozmawiać to jaki mamy kurs?
-Baza Hydry, a potem mój ulubiony lokal z czimiczangami.